Żółto-niebiescy mimo ambitnej postawy nie mieli zbyt wiele do powiedzenia ze znacznie wyżej notowanym rywalem i w Bełchatowie przegrali 0:3 (22:25, 15:25, 20:25). W tabeli Stal z dorobkiem dwóch punktów jest nadal na 12. miejscu. Skra po ostatniej wygranej awansowała na 5. pozycję. W rozgrywkach z kompletem punktów prowadzi kędzierzyńska ZAKSA.
Zespół Stali nieźle rozpoczął spotkanie. Po kilku akcjach Nysa prowadziła 6:5. Potem do głosu doszli gospodarze. Skra odskoczyła na kilka punktów i mimo lepszej postawy drużyny Krzysztofa Stelmacha w samej końcówce, wygrała pierwszego seta 25:22.
Po zmianie stron bełchatowianie dominowali jeszcze wyraźniej i nie mieli problemów z odniesieniem łatwego zwycięstwa 25:15.
W następnej partii nysianie początkowo dotrzymywali kroku swoim rywalom. Dobre przyjęcie i skuteczne ataki między innymi przez środek, Lemańskiego i M’Baye, dały nam prowadzenie 5:4, a następnie 9:8. Potem bełchatowska Skra zaczęła świetnie zagrywać i szybko odskoczyła na kilka punktów (16:12). Stal dzielnie walczyła do samego końca, ale seta wygrywa Skra 25:20, a całe spotkanie 3:0.
- Zabrakło nam przede wszystkim umiejętności – powiedział po spotkaniu Marcin Komenda, rozgrywający Stali.
- Walczyliśmy. Tego nam nie można zabrać. Generalnie, jak mieliśmy przyjęcie, to większość piłek kończyliśmy. Jeżeli rozstrzelali nas zagrywką, no to już było pozamiatane. Skra dzisiaj zagrała bardzo dobrze w zagrywce, bardzo dobrze w ataku. My nie mogliśmy podbić piłki. Wykorzystali nasze słabsze strony i jest wynik, jaki jest. My musimy się skupić na tym, żeby ciężko pracować. Na pewno nie stoimy na straconej pozycji w kolejnych spotkaniach, jeśli taka szansa się nadarzy, to ją wykorzystać.