Wody Polskie zaprzeczają, by doszło do nieprawidłowości związanych z przygotowaniem Jeziora Nyskiego na nadejście wielkiej wody. Zdaniem zarządzającej zbiornikiem instytucji, całość odbywała się zgodnie z zasadami funkcjonowania takich obiektów oraz w porozumieniu z lokalnymi władzami.
Prezes Wód Polskich Joanna Kopczyńska przekonywała dziś (18.09) w Opolu, że wcześniejsze opróżnienie zbiornika mogłoby zaszkodzić zarówno jemu, jak i miastu.
- Pewnie ten zarzut dotyczy, że za późno spuszczaliśmy [wodę]. To nie jest prawda, myśmy spuszczali, natomiast my musimy spuszczać w odpowiedni sposób, dbając o to, żeby ten spust nie zaszkodził miastu, a po drugie dbając o to, żeby nie uszkodził infrastruktury. Proszę mi wierzyć, to wszystko jest ustalone razem ze starostą nyskim oraz z władzami nyskimi, więc to tak się nie dzieje. Zbiorniki były opróżniane, były przygotowane, miały rezerwę powodziową, natomiast to nie oznaczało, że są puste jak wanna po wypuszczeniu wody, ponieważ aby zachować stateczność, jakąś ilość wody miały, bo tak zostały zaprojektowane - powiedziała.
Obecnie z Jeziora Nyskiego wypływa 400 metrów sześciennych wody na sekundę, czyli tyle, ile przy normalnym poziomie wody. W kulminacyjnym momencie przepływ ten był 2,5 raza większy, co spowodowało między innymi konieczność zamknięcia wszystkich mostów w mieście. Ponadto, po zwiększeniu przepływu, woda wdarła się do centrum miasta.