Mimo trwającej pandemii i obowiązującego rozporządzenia nakazującego zasłanianie nosa i ust w środkach komunikacji, nie wszyscy pasażerowie w Nysie stosują się do obowiązku noszenia maseczek. Przewoźnik po raz kolejny apeluje do pasażerów, by ci stosowali się do obowiązujących w pojazdach zasad.
Noszenia maseczek najczęściej unika młodzież, głównie na liniach obsługujących kursy nad jezioro. Prezes Miejskiego Zakładu Komunikacji w Nysie Piotr Janczar zauważa, że z tego powodu dość często dochodzi do spięć na pokładach autobusów, jednak to nie jedyne nieprzyjemności, z którymi muszą liczyć się ci, którzy lekceważą zasady.
- Pasażerowie starsi reagują na to, dochodzi do utarczek. My jako operator komunikacji staramy się reagować, ale niestety już w zasadzie policja wchodzi do autobusów i będzie kontrolować. Taki mandat za jazdę bez maseczki to jest 500 złotych. Proszę o zrozumienie, to jest dla naszego wspólnego dobra.
Do tej pory doszło już do kilku sytuacji, gdy z powodu nerwowej atmosfery wśród pasażerów kierowca musiał zatrzymywać autobus. To powoduje opóźnienia kursów, a także dodatkowe rozdrażnienie podróżnych, którzy w upalne dni muszą spędzać więcej czasu w nagrzanym pojeździe.
Jednocześnie przewoźnik zapewnia, że w razie sporego obłożenia wysyła dodatkowy autobus na linię numer 2 kursującą pomiędzy zajezdnią a jeziorem. To ukłon nie tylko w stronę plażowiczów, lecz także działkowców, którzy chętnie korzystają z tego połączenia.