Wprowadzenie obowiązkowej kwarantanny dla dojeżdżających do pracy w Czechach oznacza dla nich utratę zatrudnienia. Związane z tym restrykcje to problem dla przedsiębiorstw za południową granicą.
Absencja polskich pracowników komplikuje produkcję m.in. zakładów Husqvarna w Vrbnie pod Pradziadem. Jest to jedna z dwóch czeskich firm dobrze współpracujących z prudnickim pośredniakiem. Zatrudniają one ponad pięćdziesięciu pracowników z przygranicznych, opolskich powiatów.
- Tracący tam zatrudnienie mogą ubiegać się o zasiłek dla bezrobotnych - mówi Grażyna Klimko, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Prudniku. - Zasiłek jest uznaniowy. To znaczy, że pod uwagę brane jest również centrum życiowe osoby bezrobotnej. Taki zasiłek uznaniowy przyznaje Wojewódzki Urząd Pracy.
Ograniczenia związane z osobowym ruchem granicznym wpłynęły też na branżę pośredniczącą w uzyskaniu pracy za granicą.
- Obecnie moja firma nie funkcjonuje – mówi Agata Słupczyńska rekrutująca do pracy w Czechach. - Trudno jest rekrutować pracowników, którzy nawet nie przedostają się na drugą stronę granicy. Sytuację tam zatrudnionych utrudnia to, że od północy nie mogą przekraczać granicy z Czechami. Faktycznie tam już nie świadczą pracy. Są już osoby, które zostały tam zwolnione. Dzwonią i pytają, co teraz z nimi, jak to mają załatwić?
W prudnickim pośredniaku rejestrujących się bezrobotnych jeszcze gwałtownie nie przybywa.
- Jednak odbieramy w tej sprawie kilkadziesiąt telefonów dziennie – dodaje szefowa prudnickiego urzędu pracy. - Szczególnie są to osoby, które w ostatnich dwóch tygodniach wróciły do Polski dosłownie ze wszystkich krajów europejskich.
Rozporządzenie Ministerstwa Zdrowia - zaostrzające zasady izolacji w przypadku przekroczenia granicy - obowiązywać ma do 13 kwietnia.