Zakażenia koronawirusem i obowiązek kwarantanny powodują znaczącą absencję w prudnickich instytucjach samorządowych. Do tego dochodzą zwolnienia lekarskie związane z sezonem grypowym. Wymusza to niestandardowy tryb pracy również w spółkach komunalnych.
- Udało nam się uniknąć zachwiania działalności m.in. naszych spółek dostarczających wodę i ciepło - mówi wiceburmistrz Prudnika Jarosław Szóstka. – Dzięki pracy rotacyjnej stworzono zespoły, które nie mają ze sobą kontaktu. Mocno poszkodowaną jednostką jest Ośrodek Pomocy Społecznej, gdzie nie przyjmuje się petentów w jego siedzibie. Do szóstego listopada zawieszona jest działalność grup przedszkolnych w dwóch takich placówkach.
Z przyczyn zdrowotnych w prudnickim urzędzie miejskim pracy nie świadczy ponad 40 procent zatrudnionych. W następstwie epidemii problemy kadrowe ma też tamtejsze starostwo.
- Mimo dużej absencje urząd realizuje swoje zadania – zapewnia Janusz Siano, wicestarosta prudnicki. – W wydziale komunikacji i transportu wprowadziliśmy dwie zmiany. Po trzy panie pracują, co też służy zmniejszeniu ryzyka zakażenia. Trudną sytuację mamy w Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie. Prawie 50 procent załogi jest na kwarantannach i na chorobowych. Duża absencja jest też w Prudnickim Centrum Medycznym. Nie pracuje 30 osób.
Mimo tych deficytów personalnych szpital powiatowy w Prudniku leczy pacjentów na wszystkich oddziałach. Zarząd lecznicy poszukuje aktualnie dwóch opiekunek do dzieci do utworzonego tam "przyszpitalnego" przedszkola. Chodzi o to, aby z powodu braku opieki nad dziećmi pielęgniarki i lekarki nie musiały pozostawać w domu.