W ruinę zamienia się zamek w Łące Prudnickiej. Zaniepokojeni tym są mieszkańcy wioski oraz lokalni pasjonaci historii. Zabytek oraz drzewa przyległego parku są zagrożeniem dla bezpieczeństwa ludzi. Z interpelacją w tej sprawie wystąpił prudnicki radny. Upomina się o pielęgnację drzewostanu oraz zabezpieczenie zamku. Czynności z tym związane zalecił w protokole pokontrolnym konserwator zabytków.
- Zawaleniu ulegają poszczególne elementy tego obiektu - mówi autor interpelacji Stanisław Mięczakowski z Łąki Prudnickiej. – Sam drzewostan przy drodze krajowej nr 40 stwarza bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia i życia przejeżdżających po tej trasie. Mając na uwadze wielkość zamkowej wieży głównej przy tej drodze, w chwili obecnej jedynym celem jest zabezpieczenie tej budowli przed dojściem do jakiegokolwiek nieszczęścia. W ostatnim czasie mamy dość mocne wiatry, orkany i tylko czekać, jak będzie tragedia.
Zdaniem prudnickiego radnego właściciel zamku nie przejawia zainteresowania swoją nieruchomością ignorując konserwatorskie zalecenia.
– Jako gmina niewiele w tej sprawie możemy zrobić – mówi wiceburmistrz Prudnika Jarosław Szóstka. – Nie mamy w swoich zadaniach i w swojej strukturze jednostki, która zajmowałaby się monitorowaniem i dbaniem o zabytki. Jesteśmy w stałym kontakcie z opolskim konserwatorem zabytków. Burmistrz chce zaprosić w najbliższym czasie panią konserwator, aby porozmawiać o paru takich palących kwestiach w gminie. Jedną z nich jest zamek w Łące Prudnickiej.
W 2006 roku renesansową budowlę w Łące Prudnickiej zlicytował komornik. Kupił ją przedsiębiorca z Podhala, który później wyjechał za granicę. Mimo wielokrotnych prób naszemu reporterowi nie udało się skontaktować telefonicznie z Opolskim Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków.