Blisko pięć godzin trwały poszukiwania młodej brzeżanki, która w miniony weekend wyszła z domu pozostawiając list pożegnalny. Rodzina natychmiast zaalarmowała policję myśląc, że 28-latka chce targnąć się na swoje życie. Poszukiwania obejmowały teren całego miasta, jak również obszary leśne i parkowe, a także tereny wzdłuż Odry. Użyto psów poszukiwawczych, a także łodzi ratunkowych. W akcji brało udział łącznie kilkadziesiąt osób. Kobietę ostatecznie znaleziono pijaną w jednym z mieszkań.
- Reagujemy na każde tego typu zgłoszenie, ale uważajmy na bezpodstawne wzywanie służb ratunkowych – przestrzega Patrycja Kaszuba, rzecznik brzeskiej policji.
- Naszym zadaniem jest ratowanie zdrowia i życia ludzkiego, ale apelujemy by wystrzegać się nieodpowiedzialności i na pewno robienia sobie żartów. Kiedy policjanci angażują się w taką akcję, ktoś inny może potrzebować pomocy. Podobnie jest ze strażą pożarną, pogotowiem czy sekcją poszukiwawczą z psami, która zazwyczaj nam pomaga w tego typu działaniach. Dlatego warto mieć na uwadze te kwestie i bezpodstawnie nie wzywać służb ratowniczych – dodaje Kaszuba.
Kobieta została skierowana na specjalistyczne badania. W momencie odnalezienia miała 2,5 promila alkoholu w organiźmie. Brzeżanka na chwilę obecną nie odpowie za pięciogodzinną akcję poszukiwawczą.