Susza to nie tylko chwilowy problem oleskich lasów. Niewystarczająca ilość wody jest zauważalna tam co najmniej od dwóch, trzech lat.
Po pierwsze brakuje deszczu, ale wiosną nie ma również wilgoci pośniegowej. Drzewa szybciej zrzucają liście, żeby zatrzymać wodę i tym samym bronić się przed suszą. Skraca się więc okres wegetacyjny, a to skutkuje dużym zachwianiem rytmu biologicznego roślin. Po kilku latach takiej suszy drzewa będą osłabione, narażone na choroby i wyschną.
- Są już pierwsze symptomy - mówi Dariusz Kowalczyk, inżynier nadzoru Nadleśnictwa Olesno. - Do tej pory nie mieliśmy na przykład problemów z jemiołą, która prowadzi do wypadania drzew, czyli ich usychania. Niemniej jednak jemioła, jako roślina półpasożytnicza, powoduje osłabienie drzewa jako swojego żywiciela. Widzimy więc zamieranie niektórych drzew. Do tej pory nie obserwowaliśmy takiego zjawiska, ale od roku jest ono coraz bardziej eksponowane.
Na ten moment w oleskich lasach nie ma zagrożenia pożarowego, bo wilgotność ściółki to 34 procent. - Jeżeli nie będzie upalnych dni, a musimy liczyć się z nadchodzącą jesienią, wilgoć będzie utrzymywać się w ściółce. Tu jednak jeszcze jedna ciekawa sprawa, bo największa ilość materiału palnego w lesie jest wiosną i jesienią. Rośliny runa są suche i trawy są suche, a to właśnie materiał palny - dodaje Kowalczyk.
Nadleśnictwo Olesno gospodaruje na około 20 tysiącach hektarów.