Ratownicy karetek wspierają protest, ale nie włączyli się do niego.
- 21 września minister zdrowia podpisał porozumienie z częścią naszego środowiska, zespoły ratownictwa medycznego otrzymały 30% dodatku, pomięto SORy i izby przyjęć -wyjaśnił Laskowski.
To drugi etap protestu. Pierwszy odbył się na początku września, ten potrwa do 10 października, następny, jeśli nie dojdzie do porozumienia odbędzie się w dniach 1-15 listopada.
Protestują ratownicy dwóch szpitali w regionie. Uniwersyteckiego Szpital Klinicznego i Szpitala Wojewódzkiego.
- Kontaktują się koledzy z SORów w Nysie, Kedzierzynie-Koźlu, Strzelec Opolskich i Olesna. Prosimy, żeby nie przystępowali do akcji, bo czekamy na rozwój sytuacji i propozycje - wyjaśnił Marcin Laskowski.
Ratownicy medyczni z Opola przystąpili do protestu pracowników ochrony zdrowia dopiero teraz, bo środowisko zostało podzielone na "lepszych i gorszych".
- Tak się czują koledzy ratownicy. Ustawa o minimalnym wynagrodzeniu spowodowała, że ratownik pracujący 25 lat w SORze i ma duże kwalifikacje zarabia 400 złotych mniej, niż ratownik rozpoczynając pracę zaraz po studium - mówił gość Porannej Loży Radiowej.
Ratownicy oczekują ujednolicenia siatki płac, wdrożenia ścieżek edukacyjnych w zawodzie, otwarcia specjalizacji, 6 dodatkowych dni urlopowych- aby zrealizować proces kształcenia, statusu funkcjonariusza publicznego.
W internetowej części rozmowy gość Radia Opole zwrócił uwagę na to, że zwiększenie wynagrodzenia tylko dla ratowników medycznych pracujących w karetkach może spowodować, że wykwalifikowani ratownicy szpitalnych oddziałów ratunkowych będą "uciekać" do zespołów ratownictwa medycznego, czyli do pracy w karetce.