- Zmieniliśmy statut, żeby dwóch partnerów chciało współpracować w jednym ugrupowaniu polityczny, zmieniliśmy nazwę, bo ja kto w tańcu dwóch partnerów musi się zgadzać – mówił nasz gość. – Umówiliśmy się na pewien parytet przy stanowiskach kierowniczych partii i właśnie to nasze kierownictwo stara się wprowadzić. Czekają nas wybory partyjne. Wiosna dotrzymała słowa i 1,5 miesiąca temu rozwiązała partię a my przyjęliśmy członków byłej Wiosny do siebie i też chcieliśmy słowa - mówił Paweł Kampa.
- W związku z tym część osób, która się z tym nie zgadzała próbowała forsować swoje rozwiązania, na co przewodniczący się nie zgodził. Postanowił skorzystać ze swoich uprawnień statutowych, zawiesił osoby, które się nie zgadzały i z tego wynika całe zamieszanie – tak Paweł Kampa tłumaczył sobotnie wydarzenia w partii.
Przypomnijmy, w sobotę lider Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty zawiesił ośmioro posłów, członków zarządu ugrupowania. Zawieszeni sprzeciwiali się powołaniu w partii tylko dwóch frakcji.
- Nie ma nic gorszego jak niepewność co do linii partii. Przewodniczący wziął na siebie to brzemię odpowiedzialności i zaryzykował, ale doprowadził do tego na co się umówił i wreszcie teraz w październiku może w końcu odbyć się kongres zjednoczeniowy. To przetnie całą niepewność i będzie można iść do przodu.