Szpitale jednoimienne nie do końca się sprawdziły. Poza tym jesienią można się spodziewać fali zachorowań na grypę i choroby grypo pochodne, więc dotychczasowy system ochrony przed koronawirusem mógłby po prostu nie sprostać wymaganiom. Mówiąc krótko: załamałby się.
Dodatkowo dojdzie wielu pacjentów na przykład onkologicznych czy cierpiących na różnego rodzaju choroby – oni nie poszli do lekarza w szpitalu czy szpitalnej przychodni z obawy przed COVID19. Doprowadziło to do bardzo niebezpiecznej sytuacji, w której do lekarzy nie trafiło wiele osób na przykład po udarach czy zawałach serca. I oni wreszcie muszą trafić do specjalisty, więc mogliby jeszcze bardziej wydłużyć kolejki do specjalistów.
- Przecież ci pacjenci nagle nie przestali chorować z powodu pandemii koronawirusa – wyjaśniła dr Agnieszka Gawlik.
W ocenie naszego gościa statystyki tych nieleczonych przypadków różnych chorób są zatrważające. Dlatego nowa strategia resortu zdrowia zakłada, że zniesione zostaną limity przyjęć dla lekarzy specjalistów.
Agnieszka Gawlik nie ukrywa, że ochrona zdrowia to trochę worek bez dna. Pochłonie wszelkie pieniądze. Co jednak nie oznacza, że w Polsce nie musimy znacznie więcej łożyć na ten cel, bo nadal wydajemy stanowczo zbyt mało, jesteśmy w ogonie Europy. Inna sprawa, że właśnie z powodu złej organizacji służby zdrowia, braku pieniędzy zaniedbano w ogromny stopniu profilaktykę zdrowotną. A znacznie taniej jest prowadzić profilaktykę niż leczyć osoby chore.