Koncert Radiohead, a wcześniej James Black czy Solange na parę godzin odciągnęło uczestników Open’era od dodatkowych atrakcji tego festiwalu, takich jak kino, wystawy czy pokazy mody.
- Podstawą jest oczywiście muzyka, ale liczy się także atmosfera tego miejsca – podkreśla Anna Stompor z Opola. - Myślę, że dla wielu ludzi przyjazd tutaj to już jest tradycja. Taki punkt po prostu w planie rocznym, żeby tutaj być. Najbardziej chciałam zobaczyć Radiohead. Oprócz tego chciałam zobaczyć też Solange i myślę, że po trochu wszystkiego. A przede wszystkim atmosfera. Można zobaczyć jakieś nowe rzeczy, których się nawet nie zna i otworzyć się trochę na muzykę, bo po to chyba to jest.
- Dla mnie to jest świetna zabawa i fantastyczne rozpoczęcie wakacji – zaznacza Opolanka Martyna. - Co roku przyjeżdżam na Open'era, jest to już taka naszą tradycją. Najpierw z koleżanką zaczynałyśmy od jednego dnia, teraz już z koleżanką co roku przyjeżdżamy na cały festiwal, więc się strasznie cieszymy, że możemy tu być. To jest wielka ekscytacja dla nas.
Mimo, iż było widać, że duża część fanów przyjechała specjalnie na koncert zespołu Radiohead, to na rozpoczynającym się o drugiej w nocy koncercie Black Coffee nie brakowało słuchaczy, a całe miasteczko festiwalowe tętniło życiem.