Gawkowski o wspólnej liście opozycji: za mało jest rzetelnej debaty wewnątrz, zamiast na zewnątrz
W czwartek szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski był gościem TVP1, gdzie pytany było o wspólną listę opozycji na zbliżające się wybory parlamentarne.
"My pół roku temu, czyli we wrześniu, październiku 2022 roku mówiliśmy: zróbmy jedną listę do końca roku, bo jak nie zrobimy do końca roku, to później będzie już czas wyborczy, przeciąganie liny i skończy się to tym, że będzie kłótnia na opozycji" - odpowiedział.
Wskazał, że w tej kwestii Lewica nie ma sobie nic do zarzucenia. "Lewica chciała i dzisiaj, jeśli byłaby taka decyzja, zrobiłaby wspólną listę. Niestety czas został przechodzący, więcej jest przy tym sporów i kręcenia, za mało jest rzetelnej debaty wewnątrz, a nie na zewnątrz" - zaznaczył.
Ocenił, że lepiej byłoby, gdyby wszyscy liderzy opozycji spotkali się przy kawie i porozmawiali, a nie "szantażowali się sondażami". "To nie doprowadzi do niczego dobrego. Jeżeli mamy gdzieś szukać porozumienia to w +Pakcie Rządzenia+" - dodał.
W poniedziałek "Gazeta Wyborcza" napisała, że Fundacja Forum Długiego Stołu postanowiła sprawdzić, jaki wariant startu byłby optymalny dla demokratycznej opozycji, gdyby wybory odbywały się dziś. Fundacja uzbierała blisko 90 tys. zł na sondaż, który zrealizował Kantar Public. Przepytano w nim 4 tys. respondentów, ale osobno o różne warianty. Wariant D zakładał wspólną listę KO, Lewicy, Polski 2050 i PSL. Tylko w tym przypadku Donald Tusk, Szymon Hołownia, Władysław Kosiniak-Kamysz oraz Włodzimierz Czarzasty i Robert Biedroń mogliby liczyć na większość w Sejmie - 245 mandatów (50,9 proc. poparcia). We wszystkich pozostałych wariantach startu dwóch lub więcej bloków opozycyjnych ugrupowania opozycyjne nie zyskiwały większości w Sejmie. (PAP)
ak/ itm/