UE/ Europosłowie PiS przeciwko zmianom traktatowym dotyczącym polityki zagranicznej i bezpieczeństwa
"Nie jesteśmy zwolennikami zmian traktatowych. Obowiązujące traktaty zapewniają już teraz wszystkie potrzebne Unii instrumenty do działania. Problem polega na tym, że możliwości, które dają nam obecne traktaty nie są w pełni wykorzystywane" - powiedział europoseł Witold Waszczykowski.
Podkreślił, że instytucje unijne, w szczególności Komisja Europejska, Parlament Europejski i Trybunał Sprawiedliwości UE dążą do bezprawnego, pozatraktatowego zwiększenia swoich uprawnień kosztem suwerenności państw członkowskich. "To jedynie państwa członkowskie mają, jako suwerenne podmioty prawa międzynarodowego, wyłączne prawo do samoograniczania się w wykonywaniu niektórych swoich uprawnień, co nastąpiło poprzez podpisanie traktatów" - zauważył europoseł.
Były szef polskiego MSZ wskazał, że postulowane obecnie zmiany traktatowe mają na celu jedynie ugruntowanie bezprawnych rozwiązań.
Jacek Saryusz-Wolski wskazał, że UE nie brakuje narzędzi i nie ograniczają jej traktaty, a jedynie brak woli politycznej oraz dominująca pozycja największych krajów, zwłaszcza Francji i Niemiec. Europoseł stwierdził, że ci, którzy chcą zwiększyć kompetencje Unii świadomie manipulując faktami i pojęciami.
"Jeśli mielibyśmy rozwiązywać sprawy związane WPZiB za pomocą kwalifikowanej większości to osłabimy politykę zagraniczną. Pozbawiając państwa członkowskie WPZiB naruszymy rdzeń ich suwerenności i tym samym pozbawimy je istoty istnienia" - powiedział europoseł.
Stwierdził, że jeśli zasady decydowania o polityce zagranicznej zostałyby zmieniona, to ta dziedzina zostałaby całkowicie zdominowana przez Francuzów i Niemców, co spowodowałoby, że Ukraina zostałaby już dawno utracona. "Rosyjskie wojska stałyby dzisiaj na granicy polsko-ukraińskiej. Prowadzona od wielu lat francusko-niemiecka polityka appeasementu spowodowałaby, że zostalibyśmy rzuceni w ramiona Rosjan. Bylibyśmy zagrożeni, a nie ocaleni" – skwitował Saryusz-Wolski.
Profesor Zdzisław Krasnodębski zastanawiał się, dlaczego polityka europejska do tej pory nie była efektywna i wskazał, że być może jest to kwestia błędnej oceny porządku międzynarodowego, jego ewolucji i roli.
"W polityce europejskiej niewątpliwie jest tak, że hegemonia niektórych państw, a więc tyrania większości w Unii Europejskiej, prowadziła do błędnej polityki. Wszyscy dzisiaj wiemy, że państwa europejskie znalazły się w bardzo trudnej sytuacji z powodu polityki energetycznej największego państwa europejskiego, czyli Niemiec, we współpracy z Francją" - mówił europoseł i wnioskował, że błędnie podejmowane przez większość decyzje mają wpływ na mniejszość.
"Dzisiaj mówi się dosyć jasno i wszyscy przyznają, ze kraje Europy Środkowo-Wschodniej, szczególnie mój kraj – Polska, miały rację w ocenie sytuacji międzynarodowej, a nie rządy i eksperci tych państw, o których mówimy" - dodał Krasnodębski.
Z Brukseli Artur Ciechanowicz (PAP)
asc/ ap/