Będzie filmowa wersja musicalu z piosenkami Dylana. W obsadzie Olivia Colman i Woody Harrelson
Musical, na podstawie którego oparty zostanie film, miał swoją premierę na deskach londyńskiego teatru The Old Vic, a potem trafił na West End oraz na Broadway. Pomimo pozytywnych recenzji nie utrzymał się na nowojorskich deskach zbyt długo, a powodem tego, że został zdjęty z afisza, była pandemia COVID-19. W przedstawieniu wykorzystano największe hity z bogatej dyskografii Boba Dylana. Mowa o piosenkach takich jak m.in. „Forever Young”, „All Along the Watchtower” czy „Like a Rolling Stone”. Tytuł przedstawienia też został zapożyczony od tytułu jednego z utworów Dylana.
Film „Girl from the North Country” opowie o kilkorgu mieszkańców Stanów, których ścieżki przeplatają się ze sobą w trakcie Wielkiego Kryzysu. Wszyscy spotykają się w pensjonacie mieszczącym się w Duluth w stanie Minnesota. Jest rok 1934, z powodu kryzysu właściciel pensjonatu Nick Laine (w tej roli Woody Harrelson) zaczyna mieć poważne kłopoty. Jego żona Elizabeth (Olivia Colman) cierpi na demencję, a bank przejmuje ich dom. Córka Laine’ów, Marianne (Chloe Bailey) skrywa sekret, którego nikt nie potrafi wyjaśnić. Wydarzenia nabierają rozpędu, gdy w pensjonacie pojawia się zbiegły skazaniec, Joe Scott (Tosin Cole).
„Bycie kojarzonym z Conorem McPhersonem to jedna z najważniejszych rzeczy mojej profesjonalnej kariery. Zebranie moich piosenek w całą historię wymagało geniuszu i jestem podekscytowany, że jestem częścią tego przedsięwzięcia. Moje piosenki nie mogły się znaleźć w lepszych rękach. Na końcu przedstawienia płakałem i nawet nie wiem, dlaczego. Byłem oszołomiony, gdy opadła kurtyna” – oświadczył Bob Dylan cytowany przez portal „Variety”. Czy po seansie filmu będzie tak samo wzruszony? Odpowiedź na to pytanie poznamy za kilka miesięcy. (PAP Life)
kal/ gra/