Do kupienia jest rezydencja, na terenie której kręcono ważne sceny „Władcy Pierścieni”
Dom w Wellington zbudowano w XIX wieku. Najpierw jako skromny budynek farmerski, a następnie odbudowano po pożarze (na początku XX wieku) – już jako elegancką willę w stylu neokolonialnym. Według serwisu internetowego Dirt, budynek główny mieści w sobie m.in.: osiem sypialni, sześć łazienek, salon, pokój słoneczny, jadalnię, bibliotekę, pokój kwiatowy, pomieszczenie na buty i piwnicę z winami. Zachowano w nim oryginalne elementy wystroju. Takie, jak chociażby niezwykle trwałe podłogi z drewna dębowego i miejscowego eukaliptusa zwanego jarrah a także tynki i listwy ozdobne, ceramikę, kominki, windę oraz oryginalne dzwonki służące do przywoływania służby.
Nieruchomość w 1949 roku została sprzedana ambasadzie USA i była wykorzystywana jako rezydencja ambasadora tego kraju. W połowie lat pięćdziesiątych ponownie zmieniły się osoby, które w niej zamieszkały i były za nią - jako kolejni właściciele - odpowiedzialne. Od tego czasu zaczęła sukcesywnie podupadać.
Obecni właściciele nabyli ją w 2007 roku i poddali gruntownej renowacji. A trzeba wiedzieć, że poza główną rezydencją, na terenie znajdują się garaż na trzy samochody, warsztat, drewutnia i oddzielny domek gościnny. Pierwotną wozownię i stajnię przekształcono w pensjonat z trzema sypialniami, dwoma łazienkami, kuchnią, pralnią i otwartą jadalnią.
Prócz nieruchomości do przyszłego właściciela należeć będą też ogrody i jezioro, które – jak można przeczytać na stronie posiadłości Fernside.co.nz – „zagrało” w dwóch częściach trylogii „Władca Pierścieni” w reżyserii Petera Jacksona.
Malowniczy brzeg jeziora po raz pierwszy pojawił się w „Drużynie Pierścienia” z 2001 roku - gdy Galadriela (Cate Blanchett) obdarowuje Froda i jego kompanów magicznymi akcesoriami i instruuje ich przed dalszą podróżą.
Z kolei w drugiej części trylogii, zatytułowanej „Władca Pierścieni: Dwie wieże”, jezioro jest niemym świadkiem początku upadku Golluma. Jak wiadomo fanom książek J.R.R. Tolkiena i filmów Petera Jacksona, Gollum z początku był zwyczajnym hobbitem o imieniu Smégol. Aż pamiętnego dnia wybrał się na ryby ze swoim kuzynem Déagolem i... uległ pewnej groźnej pokusie. Wtedy jego życie zamieniło się w gehennę.
Powiązania tego urokliwego miejsca z kinową superprodukcją nie na wszystkich jednak robią wrażenie. A zwłaszcza efektywność pracy filmowców. Jak można bowiem przeczytać na stronie posiadłości: „ekipa filmowa przebywała w Fernside przez trzy miesiące, by wyprodukować zaledwie osiem minut końcowego materiału filmowego!”. (PAP Life)
pba/ moc/