Kraków/ Radni apelują o zwiększenie w mieście liczby odłowni dzików
W uchwale radni wskazali, że w ostatnich latach dziki coraz częściej wchodzą na osiedla w różnych częściach Krakowa. Były obserwowane m.in. na Ruczaju, w Bronowicach, Czyżynach, Prądniku Białym, Borku Fałęckim, Swoszowicach i Nowej Hucie.
"Odłownie to skuteczny i bezpieczny sposób na dziki. Zwierzęta rzeczywiście łapią się i są wywożone w okolice Puszczy Niepołomickiej. Wydaje się, że to dobry moment, żeby zwiększyć liczbę odłowni w Krakowie" – mówił radny Łukasz Gibała z klubu Kraków dla Mieszkańców, który przygotował uchwałę.
Inicjatywę tę poparli także radni innych klubów Rady Miasta.
Po apelach krakowian, organizacji pozarządowych i dzięki inicjatywie Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Tomaszowicach pierwsza odłownia dzików została ustawiona w marcu na Ruczaju. "Do tej pory schwytano tam ponad 100 zwierząt, niektóre z nich wracają w to miejsce" - powiedział PAP kierownik biura prasowego w Urzędzie Miasta Dariusz Nowak. "Ponieważ dziki pojawiają się także w innych rejonach miasta do końca tego roku chcemy zakupić dwie dodatkowe odłownie" – dodał.
Koszt jednego takiego urządzenia wraz z jego obsługą to ok. 45 tys. zł.
"Cieszę się z tego, ale dwie odłownie to może być za mało" – mówił radny Gibała. Dodał, że ciągu ostatnich czterech miesięcy miał 29 zgłoszeń dotyczących dzików.
Radny Michał Starobrat (KO) podkreślił, że choć odłownie są potrzebne, nie są rozwiązaniem problemu. "Nie tylko my w Krakowie musimy coś z tym zrobić. Powinniśmy apelować do ministerstwa o to, żeby zadbać systemowo o regulację populacji dzika w całym kraju" – mówił Starobrat.
Dyrektor Wydziału Kształtowania Środowiska w Urzędzie Miasta Małgorzata Mrugała podkreśliła, że wchodzenie dzików na tereny miejskie nie jest problemem wyłącznie Krakowa i zwróciła uwagę na konieczność edukowania mieszkańców. "Jedni boją się dzików, drudzy je dokarmiają. Wypuszczanie takich zwierząt później do naturalnych siedlisk zaczyna być problematyczne" – powiedziała.
Jak wyjaśniła, zamówienie publiczne złożone przez miasto dotyczy zarówno dostarczenia odpowiednich urządzeń, które są skonstruowane przez firmę, zautomatyzowane i odpowiednio zabezpieczone, jak i odłowienia zwierząt.
Małgorzata Mrugała zwróciła uwagę, że póki co Kraków ma zgodę lekarza weterynarii na wywóz schwytanych zwierząt poza granice miasta, ale rozprzestrzenianie się ognisk ASF (Afrykańskiego Pomoru Świń) może to uniemożliwić. "I będziemy stali przed dylematem, że musimy przewozić dziki z jednego końca Krakowa na drugi koniec. Co to da, że będziemy mieć dziesięć odłowni?" – pytała. Jak zauważyła, bez współpracy z kołami łowieckimi i bez redukcji populacji dzików nie da się skutecznie rozwiązać problemu. Dodała, że konieczne są regulacje ze strony ministerstwa rolnictwa.(PAP)
autor: Małgorzata Wosion
wos/ jann/