Kalisz/ Ruszył proces oskarżonego o rozbój z użyciem noża na stacji paliw
Do zdarzenia doszło 24 września 2020 r. wieczorem w Kaliszu. "Na jedną ze stacji benzynowych w Kaliszu przyszedł mężczyzna. Trzymając w ręku nóż, zażądał wydania papierosów i alkoholu. Dzięki zdecydowanej postawie pracowników, mężczyzna nie osiągnął zamierzonego celu" – mówił w środę na sali sądowej prokurator Adam Handke.
Jak dodał, tego samego wieczoru mężczyzna groził nożem przypadkowo napotkanej kobiecie. "Przykładając nóż do klatki piersiowej zapytał, czy może obejrzeć jej serce" – powiedział prokurator.
Sprawca został oskarżony o rozbój z użyciem noża na stacji paliw i napad na kobietę. Oskarżony 29-letni Łukasz Słabisz z Kalisza nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Sędzia Sądu Okręgowego Marek Urbaniak wyraził zgodę na upublicznienie jego wizerunku i danych osobowych.
Swoje wyjaśnienia Słabisz rozpoczął od wydarzeń związanych z jego dziewczyną. Oskarżony powiedział, że dokonał rozboju, by pomóc jej w spłacie długu w wysokości 1 tys. zł zaciągniętego u jego znajomych.
Z powodu tego długu dziewczyna miała trafić do szpitala psychiatrycznego. Kiedy leżała na oddziale, wierzyciele mieli domagać się spłacenia tego długu przez oskarżonego. "Bałem się ich, bo dwa razy mnie pobili" – zeznał.
"Zaproponowali mi, żebym zdobył kasę na stacji benzynowej przy al. Wojska Polskiego, ponieważ tam pracują same dziewczyny. Dali mi 50 zł, kazali coś kupić, żeby otworzono kasę i zażądać gotówki. Wziąłem ze sobą nóż kuchenny" – powiedział.
Sąd przesłuchał także 27-letnią ekspedientkę ze stacji paliw. Zeznała, że był to był pierwszy napad, a na stacji pracuje od 7 lat. Powiedziała, że oskarżony miał nóż, ale udało się jej włączyć tzw. guzik antynapadowy, który wzywa ochronę. Mężczyzna wyszedł, zabierając ze sobą dwa pojemniki ze spryskiwaczem do szyb.
Został zatrzymany kilka godzin później. "Byłem uzależniony od leków nasennych i alkoholu, więc nie zastanawiałem się nad swoim zachowaniem. Chcę wszystkich przeprosić. Jestem złodziejem, ale nie zabójcą" – podkreślił.
W drodze powrotnej oskarżony zaczepił 54–latkę, która szła na nocną zmianę do pracy. Kobieta złożyła w sądzie zeznania.
"Najpierw minęliśmy się na pasach; nagle zawrócił, przyłożył mi nóż pod lewą pierś i zapytał, czy może obejrzeć moje serce. Uciekłam w kierunku al. Wojska Polskiego. W pracy wzięłam tabletkę uspokajającą i zadzwoniłam na policję. Do dzisiaj to przeżywam. On był jakiś taki obojętny, śmiał się" – zeznała świadek. Kobieta jest pewna, że to oskarżony jej groził. "Choć miał kaptur na głowie, jego oczu nie zapomnę do końca życia" – zeznała przed sądem.
Proces będzie kontynuowany w lipcu.(PAP)
Autorka: Ewa Bąkowska
bak/ robs/ jann/