Ekstraklasa koszykarzy - MVP finału Garbacz: mogę być dzisiaj szczęśliwy (opinie)
Po szóstym meczu finałowym Arged BM Slam Stal Ostrów Wlkp. - Enea Zastal BC Zielona Góra (92:85) i zdobyciu pierwszego w historii mistrzostwa Polski przez Stal powiedzieli:
Igor Milicic (trener Arged BM Slam Stal Ostrów Wlkp.): "Jestem bardzo szczęśliwy, nie wiem czy mogę to co czuję +ubrać+ w odpowiednie słowa. Po wtorkowej, ciężkiej porażce zespół został w podbudowany fizycznie przez trenerów od przygotowania fizycznego oraz podbudowany mentalnie. Z obroną, którą dziś zaprezentowaliśmy - przez 30 minut graliśmy kombinowaną defensywę na którą Zastal nie miał odpowiedzi. Bardzo się cieszę, że mecz potoczył się tak jednostronnie, bo w całej serii byliśmy równi, albo dużo lepsi od koszykarzy z Zielonej Góry oprócz 15 minut pierwszego meczu. Jestem zadowolony z przebiegu finałów, bo wszystkie atuty Zastalu przekuliśmy w nasze atuty, pod każdym względem: fizycznym, mentalnym, taktycznym. Dominowaliśmy w tych finałach. Po drugim, zwycięskim meczu wiedziałem, że ten finał będzie się toczyć pod nasze dyktando, ale musieliśmy to pokazać na boisku.
- Na pewno jest to wielki mój sukces, bo pokazałem, że w innych okolicznościach - jeśli przejmuje się drużynę w połowie sezonu, zmienia skład - można mimo to zdobyć złoto. Mam wielki szacunek dla trenera Tabaka. Dzięki niemu jestem lepszym trenerem, bo zmusił mnie, bym podniósł się - jako szkoleniowiec - na wyższy poziom przygotowując Stal w tej finałowej rywalizacji."
Żan Tabak (trener Enei BC Zastalu Zielona Góra): "Gratuluję Stali wygranej w +bańce+, bo pokazała, że w tym momencie jest najlepszą drużyną. Przez całą serię finałową nie byliśmy w stanie fizycznie dostosować się do stylu, w jakim grała drużyna z Ostrowa. To był nasz największy problem. Do połowy sezonu, do zdobycia Pucharu Polski, w innym składzie pokonywaliśmy rywali właśnie fizycznością, ale po zmianach personalnych to się zmieniło, bo straciliśmy dwóch największych atletów w drużynie. Jest jasną rzeczą, że Stal miała przewagę grając we własnej hali, ale to zostało postanowione i nie ma co dyskutować o decyzji. Dwa lata w Zielonej Górze to był dla mnie personalnie ogromny sukces. Już wcześniej mówiłem, ze odchodzę i to nie ze względu na to, co wydarzyło się z zespołem w tym sezonie, ale z powodów osobistych. To były dla mnie bardzo trudne dwa lata. Kocham Polskę, Polaków. Wrócę tu jeszcze".
Jakub Garbacz (zawodnik Arged BM Slam Stal Ostrów Wlkp., MVP finału): "Bardzo dziękuję całej mojej rodzinie za wsparcie. Moi rodzice stoją pod halą. Niestety żona nie mogła tu być, bo za miesiąc mamy termin porodu, spodziewamy się córeczki. Bardzo mnie wspiera i jest wobec mnie niezwykle cierpliwa. Obiecałem żonie, że wrócę ze złotem i ze statuetką i cieszę się, że dotrzymałem słowa. Mogę być dzisiaj szczęśliwy. Jesteśmy mistrzami i to jest dla nas najważniejsze. Nie chce myśleć, mówić, co zadecydowało o wygranej. Najważniejsze jest złoto. Nie jestem zaskoczony swoją formą, bo wiem, ile ciężkiej pracy mnie to kosztowało. Ile +wycisnął+ ze mnie trener Artur Pacek - i na siłowni, i mentalnie. Mam z kogo brać przykład - mam brata, który jest strasznie waleczny, nigdy się nie poddaje, więc te geny po rodzicach są. Cieszę się, że mogłem przeżyć to, co się wydarzyło w ostatnim roku".
Łukasz Koszarek (Enea Zastal BC Zielona Góra): "Gratulacje dla koszykarzy Stali. Byli w tej serii lepsi, natomiast jestem dumny z mojej drużyny, mamy świetny sezon, jeden z najlepszych w historii, mimo tego, że zmieniliśmy pół składu oddając najlepszego zawodnika (Iffe Lundberga - PAP) i najlepszego obrońcę ligi (Marcela Ponitkę - PAP) i najgorsze jest to, że nie mieliśmy czasu, by potrenować razem w nowym składzie przed play off. W finałach decydują detale, a my nie mieliśmy czasu, by nad nimi popracować. Porażka boli, ale trzeba +przełknąć+ tę żabę. Walczyliśmy, ile mogliśmy, daliśmy z siebie wszystko. Oczywiście jestem bardzo zły, że się nie udało wygrać, ale nie jestem rozczarowany. Czasami w sporcie tak jest, że nie można wygrać. Mimo porażki, w skali od jeden do sześciu uważam, że nowa drużyna zasłużyła na piątkę, może nawet na piątkę z plusem. Nie myślę o tym, czy to mój ostatni finał. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość".
Prezes PZKosz. Radosław Piesiewicz: "Dograliśmy sezon do końca na parkiecie, rozegraliśmy pełne play off wyłaniając mistrza Polski i to jest bardzo ważne w obecnej sytuacji. Zdrowie zawodników, sztabów szkoleniowych było najważniejsze i trzeba było podjąć decyzję o +bańce+. Myślę, że można teraz z podniesionym czołem mówić o dokończeniu rywalizacji w sezonie 2020/21". (PAP)
olga/ cegl/