Czy jednak filmy te są tylko rozrywką, łatwą i przyjemną, ckliwymi historyjkami i romantycznymi komediami? Czy wielkie kino nie mierzy się z takimi tematami (by wspomnieć tylko "Dekalog" Kieślowskiego). Może warto jednak nawet w tych lżejszych dojrzeć coś więcej, wspólnie przemyśleć, porozmawiać i popatrzeć na własne życie i rodzinę, na rolę i znaczenie Bożego Narodzenia dla nas?