- Ja uważam, że moment jest jak najbardziej odpowiedni, by rozmawiać o problemach, które mogą nas dotknąć za 10 – 20 lat – powiedział Grzegorz Adamczyk.
Najwyższy czas na mapę drogową dla górnictwa i całego przemysłu energochłonnego i metalowego. One są połączone. Solidarność podjęła uchwałę, że już nie pora na kolejne dywagacje, ale pora na konkrety. Zresztą świetny przykład mamy za granicą – Niemcy przyjęli bardzo precyzyjny plan reformy górnictwa, odchodzenia od węgla. Tak więc nie ma co otwierać otwartych drzwi.
- Przykre jest to, że strona rządowa po raz kolejny przez te dwa miesiące zignorowała stronę społeczną – stwierdził Jerzy Szteliga.
Jego zdaniem na przyspieszenie podjęcia rozmów ma oczywiście fakt, że wielu górników nie wyjechało na powierzchnię, podjęli strajk. To „tąpnięcie” wymusiło na rządzie przedstawienie publiczne jakichś propozycji. Wreszcie do tych rozmów doszło. I nasz gość ma nadzieję, że będą kontynuowane, zakończone przyjęciem planu dla górnictwa i daty jego wprowadzenia.
- Ja myślę, że te dwa miesiące opóźnienia nie mają większego znaczenia. Rozmawiamy o 30-tu latach reformowania górnictwa – zastrzegł Artur Żurakowski.
Niegdyś w tej branży pracowało około pół miliona górników, dzisiaj „tylko” 80 tysięcy. Przy wejściu do Unii Europejskiej zdecydowaliśmy się na zmianę koncepcji pozyskiwania energii. Od energii ekologicznej już nie uciekniemy. Problem w tym, że górnikom coś trzeba wreszcie zaproponować. Gdyż pytanie nie brzmi czy reformować, ale jak i kiedy. A po roku 2030 musi być ogromne przyspieszenie.
- Na świecie przyjmuje się - nie wiedzieć dlaczego - jakieś daty graniczne – powiedział Witold Potwora, który przypomniał o decyzji Niemiec o likwidacji elektrowni jądrowych. Datę tę wielokrotnie przesuwano.
Podobnie z likwidacją elektrowni na węgiel brunatny, której datę za nasza zachodnią granica także przesuwano. Natomiast jak się zabrać za reformę górnictwa w Polsce? Mówi się o pakietach socjalnych dla zwalnianych górników, outsorcingu itp. Ale nie może być tak, że sprowadzamy węgiel z zagranicy po absurdalnie niskiej cenie. Każdy dba o własny rynek, Polska też powinna. Dotychczas tego nie robi.
- Pójście na wojnę handlową z którymś z dystrybutorów węgla rosyjskiego ze względu na embargo byłoby może per saldo mniej korzystne – podkreślił Grzegorz Kuliś.
To trudna debata, bo w grę wchodzi zatrudnienie. Zamykanie kopalń przyniesie dramatyczne konsekwencje. Tym samym wpłynie na całą koniunkturę regionu. W grę wchodzi około sto tysięcy osób. Prognoza mixu energetycznego przewiduje diametralną zmianę w 2030 roku. To trend europejski. Górnicy nie są zainteresowani odprawami, są zainteresowani nowymi miejscami pracy w innych branżach.