- W tej chwili nie da się oszacować strat, gdyż byliśmy zmuszeni do zawieszenia działalności operacyjnej, związanej z bezpośrednią obsługą klientów. Nasze główne zadania w tej chwili to prowadzenie rozmów z naszymi kontrahentami zagranicznymi, czyli m.in. z hotelami, liniami lotniczymi. Chodzi o to, by wszystkie umowy, które zawarliśmy na ten sezon, były prolongowane w kolejnych miesiącach, czy nawet latach – dodał Henicz.
- Wprowadzenie stanu epidemii nałożyło na nas obowiązek zamknięcia salonów, które są zlokalizowane w galeriach, a takich w całej Polsce mamy około 200. Pracownicy naszych salonów firmowych pracują zdalnie, nasza infolinia działa i wszelkie sprawy związane z rezerwacjami mogą być załatwiane w ten sposób – informował prezes Itaki.
- Bardzo trudno powiedzieć, jak rynek usług turystycznych poukłada się po tym wszystkim, co się teraz dzieje. Mówimy o bardzo złożonym zespole naczyń połączonych, w którym znajduje się też klient. Jeśli będzie on rozumiał złożoność sytuacji i pojedzie na swoje wakacje w późniejszym terminie, to inne zobowiązania, wobec hoteli, linii lotniczych powinny być spełnione. Niezwykle istotne jest też to, gdzie klienci będą chcieli latać, a może nawet bardziej to, gdzie będzie można latać – podkreślił wiceprezes Polskiego Związku Organizatorów Turystyki.