- Był 1 przypadek koronawirusa, a tam już pojawiły się dozowniki, płyny do odkażania, trochę materiałów propagandowych, czyli ulotki. Było to dość łatwo zorganizować, dlatego, że na Filipinach bez względu na sytuację, normą jest od wielu lat bardzo rozwinięte ochroniarstwo.
- Nas może dziwić, że średniej wielkości sklep jest pilnowany przez umundurowanego ochroniarza z krótką czy długą bronią, już nie mówiąc o szkołach, centrach handlowych czy osiedlach, więc służbom dorzucono jedno zadanie, żeby były dozowniki z płynem – mówił dr Detyna.
Nasz gość zetknął się także z sytuacjami absurdalnymi. – Przy tym jednym przypadku pozamykano jaskinie będące wielką atrakcją turystyczną, ale nie zamknięto żadnego centrum handlowego, hipermarketu czy galerii – wskazał Tadeusz Detyna.