Dr Witold Potwora, ekonomista z WSZiA w Opolu, przypomniał, że są takie zawody, gdzie umowy o dzieło to właściwie norma (artyści czy wolne zawody), dodał jednak także, że dla wielu normalnie zatrudnionych pracowników tego rodzaju nieetatowe umowy to sposób na dorobienie do pensji. Stwierdził także, że o ile kiedyś tzw. umowy śmieciowe traktowane były jako rodzaj patologii, bo wiązały się z wypychaniem pracowników na samozatrudnienie (w efekcie sztucznie rósł poziom polskiej przedsiębiorczości), to w realiach szybko się rozwijającej gospodarki ten problem staje się drugorzędny.
Lesław Adamczyk z BCC stwierdził, że jego organizacja jest przeciwna proponowanym rozwiązaniom, bo docelowo doprowadzą one do podniesienia kosztów. Czemu? Bo jeśli ktoś po godzinach świadczy jakąś usługę, to w wyniku pełnego ozusowania jego umowy w sprawie tej usługi dostanie do ręki mniej, więc - by nie stracić - prawdopodobnie podniesie swoją stawkę. Adamczyk przyznał jednak, że zdarzają się przedsiębiorcy, którzy celowo wykorzystują cywilnoprawne umowy, by obniżyć sobie koszty i tym samym podnieść swoją konkurencyjność.
Grzegorz Adamczyk z NSZZ Solidarność stwierdził, że jako związkowiec musi być konsekwentny. Skoro Solidarność przez całe lata walczyła z tzw. śmieciówkami, to musi poprzeć działania, które są obliczone na ukrócenie tego rodzaju patologii. Bo - jak przekonuje - mimo rynku pracownika nadal mamy do czynienia z firmami, w których umów cywilnoprawnych się nadużywa. Adamczyk mówił także o tym, że cały czas mamy w Polsce do czynienia z szarą strefą, w której prawa pracownicze nie są szanowane.
Piotr Pancześnik z Kongregacji zaznaczył, że umowa cywilnoprawna nie może zastąpić normalnego etatu, bo to zakłóciłoby konkurencyjność. Ostrzegał jednak przed przeregulowaniem gospodarki, wzrostem kosztów pracy i - w ostatecznej konsekwencji - obniżeniem konkurencyjności polskiej gospodarki na rynku globalnym. Jego zdaniem, przy ozusowaniu umów cywilnoprawnych należałoby wprowadzić jasno nakreślone kryterium dochodowe: do pewnego poziomu nie odprowadzamy składek, po jego przekroczeniu płacimy składki jak wszyscy. Zdaniem Pancześnika, najgorsza jest sytuacja, w której w interesie obu stron, pracodawcy i pracobiorcy, jest oszukanie budżetu państwa.