Nasz gość mówi jednak, że nie wszyscy czuli się wtedy związani z tymi świętami i polską tożsamością. Stąd początkowa nieobecność polityków i członków mniejszości podczas uroczystości na górze św. Anny i przed pomnikiem Bojownikom o Polskość Śląska Opolskiego. Po raz pierwszy lider TSKN Henryk Kroll zjawił się pod Pomnikiem Czynu Powstańczego dopiero w roku 1988 i wygłosił wtedy przemówienie, w którym stwierdził, że "łzy matek płynęły jednakowo".
- Problemem dla nas było namówienie liderów mniejszości, by wzięli udział w polskich uroczystościach, problemem było nawet to, by orkiestra zagrała oficjalnie "Rotę" - wspomina Skakuj.
Nasz gość ocenia przy tym, że czas zrobił swoje, tamte problemy się zatarły. Współodpowiedzialność za region, udział MN w koalicjach, własna reprezentacja polityczna - wszystko to sprawiło, że dziś relacje, także w sferze symbolicznej, są lepsze. Skakuj zaznacza przy tym, że cieszy go powrót obchodów powstańczych na Górę św. Anny (przez jakiś czas, w dużej mierze w reakcji na incydenty z udziałem hajlujących narodowców, były bardzo skromne).
- Za tym, że tu jesteśmy, nie przemawia tylko decyzja wielkich mocarstw po II wojnie światowej, przemawia za tym krew przelana przez tych, którzy chcieli, by Śląsk znalazł się w granicach państwa polskiego. Jesteśmy im winni pamięć - mówi nasz gość.