Swoją pracę magisterską poświęconą historii Henryka Flamego napisał w Opolu, doktorat poświęcony całej jego formacji już w Lublinie. Na bazie tego doktoratu powstała imponująca monografia – ponad 750 stron, z bogatymi aneksami i bogatą kolekcją absolutnie unikatowych zdjęć. Autor dotarł do dostępnych materiałów, przekopał archiwa IPN (w tym rzadko badane archiwa KBW), wreszcie dotarł do rodzin przechowujących pamiątki po zamordowanych żołnierzach Narodowych Sił Zbrojnych.
- Wszystkiego na pewno nie wiemy. Musielibyśmy dotrzeć do archiwów w Moskwie, bo gra operacyjna, którą nazywamy operacją „Lawina”, od pseudonimu Henryka Wendrowskiego, agenta bezpieki, który udawał delegata dowództwa NSZ i przywiózł rozkaz ewakuacji żołnierzy na Zachód, była nie tylko dziełem polskich komunistów. W planowaniu, nadzorze i mordzie brali udział siepacze z NKWD – mówi nasz gość.
Przez lata o sprawie tylko po cichu plotkowano a bezpieka czujnie śledziła plotkujących. Dopiero po zmianie systemu ludzie stopniowo przestali się bać, pojawili się dziennikarze i historycy. Dziś wiemy już, że we wrześniu 1956 roku ponad stu żołnierzy „Bartka” przywieziono w trzech grupach na Opolszczyznę, gdzie zostali bestialsko zamordowani: w Starym Grodkowie, Barucie i prawdopodobnie Dworzysku. Jednych zabito strzałem w potylicę, innych wysadzono w powietrze. W Starym Grodkowie powstaje przypominający ich tragedię pomnik, ma też powstać film fabularny, którego Greniuch był konsultantem.