Zdaniem naszego gościa, NIK ma duży kapitał zaufania społecznego, budowany jeszcze w okresie przedwojennym, kiedy to ta instytucja kontrolna została powołana do życia przez odrodzone niepodległe państwo polskie. Zdaniem Steca, prokuratorskie problemy obecnego prezesa (Krzysztof Kwiatkowski ma zarzuty związane z tak zwanym ustawianiem konkursów na stanowiska kierownicze w Izbie) nie podważyły autorytetu NIK-u, bo on zależy nie od kłopotów pojedynczych urzędników, ale od jakości raportów przygotowanych przez kontrolerów Izby.
Naszego gościa pytaliśmy także, czy NIK nie jest swego rodzaju "papierowym tygrysem", czyli instytucją, której zalecenia nie zawsze są brane serio i wdrażane w życie.
- To już zależy od organu kontrolowanego, pamiętajmy, że NIK nie jest instytucją policyjną czy sądowniczą - tłumaczy prof. Stec.
Z naszym gościem rozmawialiśmy też o typowo polskiej skłonności do obchodzenia prawa, odziedziczonej po czasach, gdy było to prawo zaborcy czy okupanta.
- Jeśli ustawodawca uchwała takie prawo, by obywatelowi nie pomóc, to nie ma się co dziwić, że obywatel na to reaguje. Jeśli były na przykład czasy akcji afirmatywnej, gdy przy naborze na studia promowani byli posiadacze określonego pochodzenia, to zainteresowani podejmowali kroki, by te wymagania ustawodawcy jakoś spełnić - mówi Stec. - Czasy się zmieniają, ale pamiętajmy, że kapitał kulturalny i społeczny dziedziczymy po poprzednich pokoleniach.