Waldemar Gielzok, prezes Niemieckiego Towarzystwa Oświatowego – Spada ilość uczniów uczących się języka niemieckiego jako języka mniejszości. To skutek odmiennej niż do tej pory interpretacji przepisów przez resort edukacji. Po reformie weszła w życie zasada, że w siódmej i ósmej klasie uczniowie muszą się uczyć drugiego, po angielskim, obcego języka nowożytnego. Zdaniem ministerstwa, takim językiem nie może być język niemiecki, którego uczą się od pierwszej klasy jako języka mniejszości. Dla dyrektorów to problem, bo musieliby znaleźć na rynku nauczyciela kolejnego języka obcego, francuskiego, włoskiego czy hiszpańskiego. Sugerują więc rodzicom, by zrezygnowali z nauki niemieckiego jako języka mniejszości i wybiorą niemiecki jako obcy. Problem w tym, że wtedy dzieciaki, które mają za sobą sześć lat nauki języka, zaczynają się go uczyć od podstaw, co jest kiepskim rozwiązaniem – mówił w „Poglądach i osądach” Waldemar Gielzok, prezes Niemieckiego Towarzystwa Oświatowego.
Spór o interpretację przepisów trwa od dawna. W poprzednim roku szkolnym obowiązywała dawna interpretacja, od września resort oświaty postawił jednak na swoim.
– Oczywiście może się pojawić zarzut, że byłyby dzieci uprzywilejowane, które miałyby więcej lekcji niemieckiego, ale przypominam, że z tej możliwości może skorzystać każdy uczeń, nie tylko przedstawiciel mniejszości – podkreślił nasz gość.
Warto przypomnieć, że akurat ta kwestia budziła kiedyś wątpliwości – Najwyższa Izba Kontroli zwróciła uwagę, że korzystanie z oferty adresowanej przede wszystkim do środowisk mniejszości przez uczniów, którzy nie mają niemieckich korzeni, może być uznana za pewną formę naciągania państwa polskiego (bo takie zajęcia wiążą się z dodatkową subwencją).
– Mogę zrozumieć ten argument, ale muszę podkreślić, że jest to prawo każdego obywatela, każdy może z tej szansy skorzystać, nikt nie ma prawa prześwietlać mu rodzinnych korzeni – mówi prezes Niemieckiego Towarzystwa Oświatowego.
Naszego gościa zapytaliśmy także o to, jak duży jest odsetek uczniów, którzy wynoszą znajomość języka niemieckiego z domu.
– Nie znam takich badań. Na pewno nie jest on wystarczający, ale na organizowanych przez DWPN spotkaniach rodzin dwujęzycznych pojawia się coraz więcej uczestników. I to cieszy – mówi Gielzok.