Rozmowa z Dariuszem Gieroniem i Tomaszem Wiciakiem o kaprysach aury pogodowej
- Opady deszczu zdecydowanie poprawiły sytuację, bo zagrożenie pożarowe było bardzo poważne i realne. U nas na Opolszczyźnie nie była może tak katastrofalnie niska, natomiast na obszarze kraju mieliśmy niespotykaną liczbę interwencji. U nas było nieco lepiej, aczkolwiek także mamy większą liczbę pożarów suchych traw i lasów. Deszcz bardzo pomógł, liczba zdarzeń spadła praktycznie do zera - mówił w rozmowie "W cztery oczy" młodszy brygadier Dariusz Gieroń, oficer prasowy Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej.
W kraju świąteczny weekend przyniósł ponad 3 tysiące interwencji, w pożarach zginęło w sumie 8 osób (9 w pożarach suchych traw, 2 w pożarach lasów). - W tym roku odnotowaliśmy już na Opolszczyźnie 831, to więcej niż w roku ubiegłym, kiedy to w analogicznym okresie odnotowaliśmy 790 takich zdarzeń. W całym 2018 roku 1836 pożarów traw - mówił nasz gość.
Jak tłumaczył Gieroń, trawy płoną nie tylko wiosną, ale także w lecie, przy okazji prac polowych, gdy na polach mamy wysuszone ścierniska.
Dodajmy, że komuś, kto podpali trawę, grozi kara nawet do 10 lat pozbawienia wolności (jeśli pożar może zagrozić życiu lub zdrowie albo mieniu wielkiej wartości).
Nasz gość dodaje, że walka z ogniem to nie jedyne zadanie strażaków, statystyki pokazują, że wyjazdy do pożarów to tylko 24 procent interwencji, najczęstsze są tak zwane zagrożenia lokalne, na przykład wypadki komunikacyjne.