- Ratownicy sami stwierdzili, że nie czekamy aż wirus zniknie, tylko bierzemy się do przygotowań w czasie naszych dyżurów – mówi Tadeusz Witko, prezes oddziału rejonowego WOPR w Kędzierzynie-Koźlu. - Zaczęliśmy remont sprzętu, remont stanic. Wykonaliśmy monitoring w Januszkowicach oraz kupiliśmy nowy sprzęt. Na dzień dzisiejszy nie wiemy, na czym stoimy, bo w dalszym ciągu nie ma rozporządzeń w sprawie uruchamiania kąpielisk i pływalni. W związku z tym ratownicy siedzą na walizkach i w każdej chwili mogą wyjechać do innej pracy, w właściwie granice są już otwierane.

Nie wiadomo też, jak będą wyglądać finanse samorządów, które opłacają dyżury ratowników na pływalniach i kąpieliskach.

Ratownicy z Kędzierzyna-Koźla tradycyjnie rozpoczynali sezon nad jeziorem Dębowa w połowie czerwca i kończyli go w połowie września. W ubiegłym roku przez cały sezon działały tam dwa kąpieliska, dodatkowo przez miesiąc prywatny przedsiębiorca uruchomił trzecie. Działał też basen „Wodne oKKo”. Na razie nie wiadomo, kiedy dozwolone będzie korzystanie z kąpielisk i na jakich zasadach.