Przygotowanie zajmuje kilka dni, a wzory opracowywane są co roku od nowa, nieco inne niż rok wcześniej.

- Sypało się piaskiem, dopiero później paproć i kwiaty. Każdy się starał, jak mógł, żeby jak najpiękniej to wyszło. Jest kłopot, bo ludzi i kwiatów jest coraz mniej. Ale staramy się i podtrzymujemy tę tradycję -mówili Rudolf Zielonka.

- Żeby ułożyć takie kwiatowe dywany, trzeba najpierw kwiaty uzbierać. Przygotowania zaczęliśmy już w niedzielę. Od poniedziałku poświęcaliśmy na to po godzinie czy dwie, zależy jak praca pozwala. Efekt oszałamiający. Przyjeżdżający mówią, że bardzo ładnie, więc jesteśmy zadowoleni - opowiada Agnieszka Proksza.

Tradycja układania kwietnych dywanów kultywowana jest m.in. w Olszowej, Zimnej Wódce, Zalesiu Śląskim czy Rozmierzy.