Wybitna płyta wybitnego gitarzysty (oraz wokalisty, chociaż to głównie gitarą Moore'a zachwycają się tłumy), na której powrócił do bluesowych korzeni, po tym, jak próbował swoich sił i w jazz rocku w Colloseum II, hard rocku w Thin Lizzy i heavy metalu, już pod własnym nazwiskiem. I chociaż odnosił względne sukcesy, to dopiero tutaj, kiedy zebrawszy wszystkie doświadczenia i umiejętności postanowił „po prostu” grać bluesa, okazało się, ze jest w stanie wnieść w ten gatunek wiele witalności, radości i nostalgii, zachowując jednak swój rockowy pazur. Jest jeszcze jeden ważny powód, dla którego ta płyta jest ważna i wspaniała – zaproszeni goście, wśród których wiele sław bluesa, które go tworzyły jak Albert King, czy Albert Collins.