Przed lustrem zdębiałem. Pod nosem usadowił się złowieszczy mały czarny wąsik. Tak, tak! Ten sam, który znamy z licznych historycznych portretów, które nieodmiennie wywołują w nas grozę. A moja piżama w seledynowe papugi… O, rany… Ona jakąś mocą tajemną zamieniła się w trakcie snu w brunatną koszulę. Tak, proszę państwa, w jedną noc stałem się nazistą!
Przy porannej kawie, którą pijam wyłącznie pod gazety (taka specyficzna forma zagrychy) moje obawy potwierdziły się. Zacząłem od artykułu z Polska The Times. Na marginesie, ileż kompleksów musiał mieć medialny menago, który wymyślił tę nazwę? Polska The Times… Brzmi jak pierogi de volaille albo mielony well done. Wyjaśnię, że „The Times” to angielska gazeta założona w XVIII wieku przez Anglików, jej polska mutacja ukazuje się u nas od lat dziesięciu, z tym, że należy do Niemców.
I tu druga dygresja. Zadziwia ta zawziętość obcych inwestorów do doklejania nazwy naszej ojczyzny gdzie się tylko da. A podobno Polską wycierają sobie gęby wyłącznie prawicowe oszołomy. Ale do rzeczy, bo czas ucieka…
Otóż wspomniany artykuł z „Polska The Times” nosił wielgachny tytuł: „W stolicy marsze narodowców i antyfaszystów”. Pod tym tytułem było zdjęcie podpisane tak: „Marsz narodowców w Warszawie był największy, zgromadził 60 tysięcy uczestników”. A potem był pogrubiony i zapisany większą czcionką wstęp, cytuję: „W stolicy odbył się tuzin demonstracji. Miały miejsce dwa przeciwstawne marsze: narodowców i antyfaszystów....”/
Popadłem w zakłopotanie, bo przecież dzień wcześniej tę liczbę uczestników (60 tysięcy) podano odnośnie marszu, który miał zupełnie inną nazwę, a któremu ja kibicowałem akurat całym sercem. To był Marsz Niepodległości, a nie Marsz Narodowców, jak mnie informuje należąca do Niemców polska gazeta z angielską nazwą.
Tymczasem aż w trzech głównych wyróżnikach tekstu – w tytule, w podpisie pod zdjęciem i w pogrubionym wstępie – trzy razy pada słowo NARODOWY, które od pewnego czasu ma w pewnych środowiskach kontekst dość parszywy (narodowiec to prawie nazista, a nazista to już właściwie faszysta). Dodam, że te trzy wyróżniki tekstu – tytuł, zdjęcie z podpisem i wstęp – są czasami jedyną treścią, jaką czytelnik przyswaja w trakcie lektury, bo nierzadko do nich się tylko ogranicza.
Na dodatek w omawianym tekście Marszowi Niepodległości (nazwanemu błędnie, choć pewnie nie przez przypadek, Narodowym) przeciwstawiono marsz antyfaszystów, dość mocno w ten sposób piętnując ten pierwszy. Bo czemu to i komu przeciwstawiają się antyfaszyści, jeśli nie przeciwko faszyzmowi i faszystom, hę? Co sobie uświadomiwszy, dopiłem kawę i pobiegłem do łazienki zgolić wąsik, a potem spaliłem w kominku zbrunatniałą koszulę, zaś prawą rękę przywiązałem do tułowia, żeby mi niestosownie nie podskakiwała.
I znów jestem Polak The European De Volaille Well Done.