Około 250 zawodników stanęło na starcie IV Biegu Malinowego w Opolu. To impreza łącząca promocję zdrowego stylu życia z magią mikołajkowej atmosfery.
Jak mówi koordynator biegu Łukasz Wielichowski z opolskiego MOSiR-u, dla tych, którzy postanowili przebiec dwukrotną pętlę wokół kąpieliska Malina nie liczy się pozycja na mecie czy osiągnięty czas, a dobra zabawa.
- Cieszy to, że tak duża liczba sportowców bierze udział, że ludzie wychodzą, jednak ruszają się, zamiast w tym momencie, na przykład, lepić pierogi. Ruszyliśmy z zapisami półtora miesiąca temu, po trzech tygodniach już mieliśmy komplet. W zeszłym roku mieliśmy piękną, śnieżną aurę. Dziś mamy bardziej taką, nawet można powiedzieć, wiosenną. Ale to nie będzie przeszkadzać w tym, żeby tutaj ludzie świetnie się bawili.
Nieodłącznym elementem imprezy są świąteczne stroje. Jak wskazują uczestnicy biegu, to urozmaicenie, które sprawia, że wydarzenie nabiera wyjątkowego charakteru.
- To jest strój sportowy świętego Mikołaja. Getry sportowe, rękawiczki sportowe, buty sportowe. Pod spodem koszulka sportowa też jest, a to tylko taki kubraczek, żeby nie było zbyt zimno. Ja jestem tutaj na każdej edycji, zawsze znany jako Malinowy Mikołaj.
- Atmosfera, ludzie, no i piękne kobiety na trasie. - One nie rozpraszają podczas biegu? -Nie, to jest skupienie, skupienie na nich.
- Ja co roku zmieniam stroje. Staram się urozmaicić bieg, tak po prostu na wesoło.
Jest miła wtedy atmosfera, uśmiech i ogromna radość na mecie.
Dodajmy, że impreza jest otwarta także dla czworonogów. W tej edycji na trasie pojawiło się ich kilkanaście.