Obietnice dotyczące uporządkowania gospodarki ściekowej pojawiają się cyklicznie przy okazji wyborów samorządowych. Różnie potem bywa z ich realizacją.

- Poprzednia rada miejska zdecydowała o rozbudowie kanalizacji w nieskanalizowanych dotychczas wioskach: Rudziczka, Szybowice, Mieszkowice i Wierzbiec – mówi Jarosław Szóstka, radny miejski Prudnika. - Ówczesny burmistrz oraz prezes Zakładu Wodociągów i Kanalizacji oponowali przeciw tej decyzji. Natomiast radni powiedzieli, że w XXI wieku nie wyobrażają sobie innej sytuacji, aby te miejscowości nie były skanalizowane. Chcielibyśmy, żeby mieszkańcy byli zadowoleni oraz inwestycja była uzasadniona ekonomicznie. Według cen z 2017 roku ta inwestycja mogłaby się zamknąć w 20-30 mln złotych. Natomiast obecnie koszty wykonawstwa wzrosły nawet o 40 procent.

- Długość sieci kanalizacyjnej w naszej gminie wynosi ok. 34 km – wyliczył Piotr Bujak, nowy burmistrz Głogówka. - Borykamy się z szeregiem problemów. Dużych nakładów, przynajmniej dwa miliony złotych wymaga nasza oczyszczalnia w Głogówku, która jest niedoinwestowana. Do tego obiektu nie ma nawet drogi dojazdowej. Poprzednie władze zostawiły nam dokument z marca pod nazwą „Koncepcja realizacji gospodarki wodno-ściekowej na terenie gminy Głogówek”. Jest tam taki zapis, że plany dotyczące terenów nieskanalizowanych są dowolne. Punktem wyjścia będzie dla nas planowanie.

- Rozpoczęliśmy od dopłat do przydomowych oczyszczalni ścieków - mówi Mariusz Kozaczek, który wójtem Lubrzy jest trzecią kadencję. - Dofinansowania są w granicach 5 tys. zł. Problemem jest zwarta, poniemiecka zabudowa wsi, która utrudnia wymianę szamba na przydomową oczyszczalnię ścieków.

Przykładem gminy, która doskonale radzi sobie z odbiorem ścieków od mieszkańców są Głuchołazy. Rozwiązanie tego problem jest tam na finiszu. - Tak ważne inwestycje rodzą się w bólach – dziali się swoim doświadczeniem Dariusz Wór-Grech, prezes spółki „Wodociągi” w Głuchołazach. - Są różne głosy i problemy, które się rozważa. Projekt realizacji systemu kanalizacji i wodociągowania gminy Głuchołazy miał swój początek już w 2004 roku. Trwało to bardzo długo, gdyż decyzje podjęte przez burmistrza i radę miejską dotyczyły rozwiązania problemu w całej gminie. Wartość inwestycji oszacowano na 167 mln zł. Procedura trwała kilka lat. Zakończyła się podpisaniem umowy w 2009 roku. Później było to jeszcze potwierdzone decyzją Komisji Europejskiej w 2011 roku. Zakończyliśmy prace w 2015 roku. Mieliśmy takie szczęście, że trafiliśmy na dobrą, rynkową koniunkturę. Ostateczna wartość tego zadania wyniosła 98 mln zł, a na jego realizację zaciągnięto mniejsze kredyty. W miarę, jak inwestycja była oddawana, rosły ceny wody i odbioru ścieków. To jest nieuniknione. Takie są konsekwencje. Były one łagodzone, gdyż gmina dopłaca do cen wody i ścieków. Jest to poziom akceptowany przez mieszkańców.

W Strategii Rozwoju Województwa Opolskiego do roku 2020 założono „zakończenie budowy systemów gospodarki wodno-ściekowej” w tej dekadzie. Uczestników audycji zapytaliśmy o pomysły na rozwiązanie tego problemu w ich gminach i czy w obecnej, pięcioletniej kadencji samorządowej będzie to możliwe? - Na początek musimy temat gruntownie rozeznać i zapytać się tych przyszłych klientów, czy chcą się do kanalizacji przyłączyć – powiedział Jarosław Szóstka. - Musimy zapytać się obecnych klientów, czy będą akceptować wzrost cen po zakończeniu tej inwestycji. Na przykład, jeżeli chodzi o ścieki, to może być dwukrotny, a nawet jeszcze większy wzrost opłat. Podobna podwyżka dotyczyłaby wody. Uderzy to po kieszeni wszystkich, a nie tylko mieszkańców wiosek, gdzie inwestycje te zostałby wykonane. Chcemy szybko przeprowadzić w tej sprawie konsultacje społeczne. Jeżeli będzie taka wola mieszkańców to chcielibyśmy kanalizację przeprowadzić jak najszybciej. Mamy też rozwiązania awaryjne. Przykładem jest Nowy Sącz, gdzie samorząd lokalny wziął na siebie wywóz nieczystości.

- Poprzednicy nie zostawili nam zbyt dużego pola manewru – stwierdził Piotr Bujak. - Obejmując urząd burmistrza na biurku znalazłem nożyczki, kalkulator i do tego dziurę budżetową. Jesteśmy na etapie organizowania się i to samo dotyczy tematów kanalizacyjnych. Potrzebne jest przede wszystkim stworzenie kompleksowego planu i odpowiedź na pytanie, gdzie jest optimum ekonomiczne zarówno z perspektywy mieszkańców, jak i gminy? Czy to są kontenerowe, czy przydomowe oczyszczalnie ścieków. Bez tej wiedzy nie pójdziemy dalej.

- W przyszłym roku zlecimy projekt kanalizacji wszystkich miejscowości naszej gminy wraz z wyceną, ile to może kosztować – zapewnia Mariusz Kozaczek. - Chcemy pokazać, że chęci to jedno, a możliwości budżetowe to drugie. Na inwestycje mamy rocznie 1,2 mln zł, na całą gminę. Za taką kwotę skanalizować mogę niewiele. Źle się dzieje, gdy pokazuje się, że kanalizacja to tylko problem gminy. Nikt się nie poczuwa się do tego, że ma mieć przynajmniej szambo z certyfikatem. Będziemy chcieli tą tendencję odwrócić i pokazać, że to mieszkańcy mają ten kłopot na głowie. Gmina pomoże, ale nie będzie załatwiać za kogoś tych problemów. Będziemy o tym rozmawiać z mieszkańcami.

Samorządową Lożę Radiową prowadził Jan Poniatyszyn, a zaproszenie do udziału debacie przyjęli: Jarosław Szóstka - radny miejski Prudnika, Mariusz Kozaczek - wójt Lubrzy, Piotr Bujak - burmistrz Głogówka, Dariusz Wór -Grech - prezes spółki „Wodociągi” w Głuchołazach.