Zdaniem Jerzego Czerwińskiego, senatora PiS, materiał TVN był swego rodzaju "ustawką", która pojedynczy i karygodny incydent miała pokazać jako zjawisko niejednostkowe, wpisując je dodatkowo w kontekst Marszu Niepodległości i przy okazji sugerując, ze Polacy są współodpowiedzialni za Holocaust.
Innego zdania był Piotr Piaseczny z Nowoczesnej, który stwierdził, że takich zdarzeń nie wolno bagatelizować, bo są one pokłosiem mowy nienawiści typowej dla ekipy rządzącej, zwalczającej wszystko, co obce, z uchodźcami na czele. Także Ryszard Wilczyński, poseł PO, twierdził, że ujawniony świętowanie urodzin Hitlera to tylko "wierzchołek góry lodowej", a głównym problemem jest "bratanie się" rządzących ze skrajnymi prawicowymi środowiskami.
Przeciw takiemu stawianiu sprawy ostro zaprotestował Robert Tistek z formacji Kukiz '15, twierdząc, że takie zachowania trzeba bezwzględnie potępiać, ale nie wolno ich generalizować, bo to byłoby zwykłą manipulacją. Ryszard Galla z Mniejszości Niemieckiej zwracał uwagę na to, że Polska jeszcze nigdy nie była tak na cenzurowanym, co tłumaczy międzynarodowy oddźwięk sprawy, zwracał też uwagę na to, że tego rodzaju incydenty były - w jego ocenie - lekceważone. O tym, że neonazistowskie ekscesy wpisują się w atmosferę ostrego politycznego sporu, mówił także Jan Krzesiński z PSL.
Tistek zwracał jednak uwagę na to, że znacznie większy problem z organizacjami faszyzującymi mają inne kraje unii, na przykład Austria czy Niemcy, więc demonizowanie pojedynczych ekscesów w Polsce jest nieuzasadnione.