Rozmawiając o zbiorniku przeciwpowodziowym w Raciborzu wojewoda podkreślał jego położenie. Podkreślał, że to miejsce w które uderza ewentualna fala powodziowa, kiedy po stronie czeskiej zrzucane są duże ilości wody. – Pierwszy oczywiście jest Racibórz, ale zaraz zaczyna się woj. opolskie, a więc Bierawa, Cisek, Kędzierzyn-Koźle, potem Opole – podkreślił.
Zbiornik ma powierzchnię 26,3 km² i pomieści 185 mln metrów sześciennych wody. Inwestycja ochroni przed żywiołem blisko 2,5 miliona mieszkańców w trzech województwach: śląskim, opolskim i dolnośląskim.
- Można powiedzieć, że czekaliśmy na to kilkadziesiąt lat, mimo tego, że w 1997 roku mieliśmy największą tragedię powodziową w Polsce. My w 2015 roku przejęliśmy władzę i pamiętam w 2016 roku konferencję wiceministra Gajdy, który przeprowadzał pierwszy audyt na zbiorniku. To było zatrważające; wykonywano prace bez nadzoru, niezgodnie ze sztuką budowlaną, z materiałów niedopuszczonych w ogóle do budowy – mówił Czubak.
- Nam udało się tamtego wykonawcę odsunąć, przyszła polska firma i wzięliśmy się do roboty. Inwestycję skończyliśmy i zgodnie z umowami musiał to być polder suchy, ale minister Marek Gróbarczyk mówił, że przystępujemy do prac związanych z tym, by był to zbiornik wielofunkcyjny, a więc służący do retencji, pełniący też funkcję akwenu turystycznego, a może nawet jako odnawialne źródło energii – stwierdził Czubak i dodał, że jest to perspektywa na kolejne lata.
Z naszym gościem rozmawialiśmy też o tarczy antykryzysowej, Funduszu Inwestycji Samorządowych oraz walce z koronawirusem w regionie.