Naszego gościa pytaliśmy m.in. o branżę eksporterską.
- Jeśli chodzi np. o przemysłów wytwórczy to tutaj eksport trzyma się świetnie. Wybory były eksportowane do odbiorców i krajów gdzie istniała największa epidemia, np. do Włoszech czy Hiszpanii. Wszyscy otrzymywali dostawy i nikt z przedsiębiorców nie narzekał – mówił prezes Izby, lecz dodał, że ucierpiały mniejsze eksporty.
Wskazał też na ciekawostkę. – Dla przedsiębiorstw wydajemy akredytacje, która pozwala transportować wyroby poza granice kraju, ale też poza granice Unii. Wydajemy tzw. świadectwa pochodzenia towaru. W lutym i marcu wydaliśmy tych świadectwo na około 10 tys. złotych (jedno świadectwo kosztuje 80 zł), a w kwietniu na 19 tys. złotych , czyli dwa razy więcej! – mówił Galwas.
Powiedział też o problemie, który często zgłaszali przedsiębiorcy zatrudniający pracowników produkcyjnych. – Mówią, że zaczęło ubywać pracowników. Oni wykorzystali ten moment epidemii i przynosili do zakładów pracy dużo zwolnień lekarskich. Są to zwolnienia wydane przez lekarza pierwszego kontaktu na podstawie telefonu, czyli chory zadzwonił, że jest chory i brał zwolnienie na miesiąc. Dla przedsiębiorców jest to szok – mówił nasz gość.
Izba Gospodarcza w Opolu zrzesza 440 podmiotów. 180 podmiotów to mikroprzedsiębiorstwa (zatrudniające od 1 do 9 pracowników), 100 podmiotów to małe firmy (zatrudniające od 10 do 49), a 50 to średnie firmy. – Mamy 37 branż, a góruje branża usługowa – uzupełnił prezes Galwas.