Nasz gość zaznaczył, by nie mylić tych składowisk, których pożary (prawdopodobne podpalenia) postawiły na baczność opinię publiczną, służby i polityków, z dzikimi wysypiskami, na które trafiają zazwyczaj nasze domowe śmieci. Zdaniem Apolonii Klepacz, nasze fatalne przyzwyczajenia spotykają się tutaj z nie do końca przemyślanymi przepisami.
- Jeśli za każdy rodzaj odpadów płacimy praktycznie tyle samo, to jaką mamy motywację, by się przyłożyć do segregacji? - pyta retorycznie. - Gdyby opłata za posegregowane odpady była symboliczna a za zmieszane, te w czarnym pojemniku, wyraźnie wyższa, to ludzie mieliby powód, by zacząć śmieci segregować.
Nasz gość nie jest też przekonany, czy nowelizacja ustaw o odpadach i inspekcji ochrony środowiska pozwoli skutecznie uporać się z problemem podpalanych składowisk, na których często znajdują się odpady niebezpieczne.
- Kaucja, która ma zagwarantować, że będzie za co te śmieci usunąć, bardzo uderzy po kieszeni te firmy, które chcą uczciwie zajmować się przetwarzaniem odpadów. Bo to będą bardzo duże kwoty - tłumaczy.
To rozwiązanie nie załatwi za to problemu firm nieuczciwych, które podrzucają odpady do jakichś pustych magazynów wydzierżawionych przez przysłowiowego "słupa".