Grzyb i prof. Dariusz Doliński, jeden z najbardziej cenionych polskich psychologów, postanowili powtórzyć głośny eksperyment Stanleya Milgrama badający kwestię posłuszeństwa. Nasz gość przypomniał założenia tamtego eksperymentu. Milgram, z pochodzenia Żyd, chciał sprawdzić, jak to możliwe, że w czasie II wojny światowej Niemcy posłusznie wykonywali polecenia nazistów i brali udział w masowych zbrodniach. Zadał sobie pytanie, czy to efekt jakiejś typowo niemieckiej cechy charakteru.
- Gdy przeprowadził swój eksperyment, uznał, że nie ma już po co jechać do Niemiec - mówi Grzyb.
Nie ma tu miejsca na szczegółowe opisywanie przebiegu badania. Krótko: badany miał aplikować wstrząs elektryczny osobie, która źle odpowiedziała na zadane pytanie. Każdy następny wstrząs był silniejszy, aż do poziomu groźnego dla życia pytanego (który naprawdę nie był rażony prądem, tylko udawał ból). Gdy badany zaczynał się buntować (a prawie wszyscy zaczynali protestować), pilnujący eksperymentu naukowiec nalegał na to, by robił swoje. I 90 procent robiło, choć fachowcy typujący wynik eksperymentu obstawiali 1 procent, bo taki jest w społeczeństwie odsetek osób o cechach psychopatycznych.
Grzyb i Doliński postanowili powtórzyć ten eksperyment, swoje wnioski opisali w książce "Posłuszni do bólu". Okazało się, że choć od tamtych badań upłynęło pół wieku, wynik był bardzo podobny: badani, pochodzący z różnych środowisk, generalnie byli posłuszni autorytetowi naukowca, który nadzorował eksperyment.
- Nie znaczy to, że należy zawsze kwestionować autorytety - mówi Grzyb. - Ale warto zawsze zatrzymać się na chwilę, zastanowić, co robimy.