Bibułowicz nie chciał, co było zresztą do przewidzenia, omawiać konkretnego przykładu głośnego pożaru tartaku w Szybowicach, wiec skupiliśmy się na ogólnie obowiązujących zasadach. Nasz gość mówił, że osprzęt pozwalający na uruchomienie hydrantu, czyli stosowny klucz, jest na wyposażeniu każdej jednostki straży pożarnej, zarówno zawodowej, jak i ochotniczej. Przyznał jednak, że czasem zdarzają się techniczne problemy z hydrantami, choć takowe nie powinny mieć miejsca, bo strażacy mają się skupić na walce z żywiołem i ratowaniu mienia i życia, a nie na borykaniu się z dodatkowymi utrudnieniami. Mówił także o tym, że w przypadku naprawdę wielkiego pożaru, gdy płonie duża ilość łatwopalnego materiału, woda z jednego hydrantu może nie wystarczyć do zduszenia ognia.
Naszego gościa pytaliśmy także o raport NIK, z którego wynika, że nawet trzy czwarte leśnych dróg pożarowych nie spełnia standardów. Bibułowicz mówi jednak, że akurat z tymi drogami opolscy strażacy problemów nie mają, większym kłopotem jest dojazd do osiedlowych bloków, bo tam nawet drogi pożarowe - mimo czytelnego oznakowania - bywają okupowane przez zaparkowane samochody, co w przypadku pożaru staje się poważnym problemem.