09.04.2014 Karina Niemiec o inicjatywie obywatelskiej, czyli o tym, że urzędnicy dają obywatelom uprawnienia a potem trochę sie dziwią, że ci chcą z nich skorzystać
Można by powiedzieć: jest sukces. Przed rokiem społeczność Nowej Wsi Królewskiej zastosowała procedurę inicjatywy obywatelskiej, by pozyskać pieniądze na budowę skate spotu, czyli swego rodzaju małego skateparku. Miasto wyłożyło 40 tysięcy, rada dzielnicy dołożyła ze swojego skromnego budżetu 6 tysięcy złotych i skate spot jest gotowy. Co więcej, jest dokładnie taki, jaki sobie użytkownicy wymarzyli, bo to oni go przecież zaprojektowali.
- To sukces, ale trzeba jednak zaznaczyć, że to wciąż pierwszy i ostatni przypadek inicjatywy obywatelskiej w Opolu - mówi nasz gość. - Przetarliśmy szlaki, ale inni na razie nie poszli w nasze ślady. Szykujemy kolejną inicjatywę, ale na razie nie chcę mówić o szczegółach.
Karina Niemiec przyznaje jednak, że sporo się przez ten rok zmieniło. Wtedy wniosek podpisany przez 1 300 osób (sporo, bo należy pamiętać, że przy inicjatywie obywatelskiej nie ma żadnego limitu podpisów), choć odwoływał się przecież do przyjętej wcześniej procedury, lekko urzędników zaskoczył. Teraz klimat jest inny, włodarze miasta zdecydowali się na wprowadzenie budżetu obywatelskiego - w planach jest przeznaczenie na ten cel 2 milionów złotych z budżetu Opola. Mieszkańcy mogą składać wnioski przez cały maj.
A jak wygląda inicjatywa obywatelska w innych miastach i miasteczkach? O tym opowiedziała nam telefonicznie Olga Skarżyńska z Fundacji Batorego.
Posłuchajcie: