- Pożary nas oszczędzały, ale susza bardzo odbiła się na drzewostanie sosnowym. W 2015 roku leśnicy po raz pierwszy w życiu widzieli sosny, które po prostu usychały, bez udziału grzybów czy innych patogenów. Inne, osłabione przez brak wody, padły ofiarą patogenów takich jak jemioła. A jeszcze niedawno wszyscy myśleli, że sosna jest nie do zdarcia, rośnie i na bagnach i na nadmorskich wydmach - mówił w "Poglądach i osądach" Marek Bocianowski, nadleśniczy z Prószkowa.
To efekt zmian klimatycznych - stare sosny, z płytkim ukorzenieniem, padły ofiarą obniżenia poziomu wód gruntowych i braku opadów. - Po prostu nie były w stanie zapuścić korzeni głębiej, idąc za wodą - mówi Bocianowski. Nasz gość mówił także o parku przy Nadleśnictwie w Prószkowie, które zostało zamienione w rodzaj arboretum, którego motywem przewodnim jest dąb. Do tej pory posadzono tam około 30 gatunków i odmian dębu, docelowo ma być ich 60.
