Rynek płyty winylowej w Polsce nadal rośnie
Pamiętam, że kiedy w połowie lat 80. wprowadzano na rynek nowy nośnik - płytę kompaktową, reklamowano ją jako niezniszczalne, podręczne i doskonałe źródło dźwięków. Dzisiaj, paradoksalnie klienci szukają zniszczalnego, nieporęcznego i niedoskonałego nośnika, który ma jednak w sobie wiele uroku i jest czymś więcej, niż słuchaniem muzyki. Handel winylami, to biznes klimatu, atmosfery, ekskluzywności, odrobiny snobizmu i przede wszystkim wspomnień. Świadczą o tym marketingowe naklejki jakie pojawiają się na reedycjach: "Back to Black" ( tłum. powrót do czarnego), czy "Forever Young" ( tłum. wiecznie młodzi). Fanom winylu nie przeszkadza, że trzeba się zaopatrzyć w odpowiedni sprzęt i akcesoria. Obłożyć się szczoteczkami, płynami antystatycznymi, stabilizatorami talerzy gramofonowych, przedwzmacniaczami, itd.
Widać silna jest tęsknota za czymś namacalnym, co oferuje w kontakcie z muzyką właśnie płyta winylowa. Serwisy streamingowe są wspaniałym wynalazkiem współczesności. Oferują ogrom muzyki dostępnej w każdym miejscu i o każdej porze. To jest jednak tylko dostęp, a nie posiadanie. I chociaż niektórzy twierdzą, że żyjemy już w czasach dostępu i usług, a nie fizycznego posiadania nośników, to wyniki sprzedaży winyli (w tym wypadku) przeczą tej teorii. Pozwolę sobie na jeszcze jedno porównanie. Mimo, że po świecie krąży coraz mniej listów ze znaczkami pocztowymi, filatelistyka trzyma się nieźle. Podobnie będzie w najbliższych dekadach z płytami winylowymi. Najrzadsze z nich już są i będą warte fortunę, ale to temat na inny tekst.