Tusk: ważniejsze od ustawy kompetencyjnej są kompetencje
"Ta ustawa, która się nazywa, o ironio, ustawa kompetencyjna, jest przykładem nie tylko oczywistego naruszenia reguł konstytucyjnych, ale jest też dowodem braku kompetencji, jeśli chodzi o politykę europejską ze strony jej twórców" – ocenił Tusk, pytany o współpracę w prowadzeniu polityki zagranicznej przez premiera i prezydenta.
Dodał, że z ustawą jest trochę tak, jak z nazwą największej partii opozycyjnej. "Prawo i Sprawiedliwość, (...) bardziej ironicznej nazwy (...) nie można sobie wyobrazić" – wskazał i zapewnił, że to on, "jako premier polskiego rządu, zgodnie z konstytucją" będzie prowadził politykę europejską, ale liczy "na współpracę ze strony pana prezydenta".
Ustawa o współpracy władz ws. przewodnictwa Polski w Radzie UE, potocznie zwana tzw. ustawą kompetencyjną, zakłada, że rząd ma przedkładać prezydentowi propozycje kandydatur na stanowiska: członka Komisji Europejskiej; członka Trybunału Obrachunkowego; sędziego Trybunału Sprawiedliwości UE; rzecznika generalnego TSUE; członka Komitetu Ekonomiczno-Społecznego; członka Komitetu Regionów oraz dyrektora w Europejskim Banku Inwestycyjnym. Następie prezydent ma w terminie 14 dni wyrazić zgodę bądź odmówić desygnowania danych kandydatów.
Premier zapytany o to, czy Radosław Sikorski zostanie nowym komisarzem europejskim, odparł, że "nie ma jeszcze precyzyjnej definicji, czym miałby się zajmować nowy komisarz". Wyjaśnił, że jest wstępna decyzja, "że będzie taki nowy pakiet z komisarzem na czele od spraw, po angielsku to się nazywa defense". Jednak nie będzie to - jak dodał - stanowisko związane z obroną, tylko "bardziej z przemysłem obronnym".
"Na pewno ważne dla Polski byłoby mieć poważny wpływ na pracę komisji w obszarze sąsiedztwo i rozszerzenie" – podkreślił Tusk, dodając, że chodzi o Ukrainę.
Zapewnił, że jest po stronie Ukrainy i angażował się w pomoc dla niej "przez długie lata jako premier, jako szef Rady Europejskiej". Jego zdaniem, "Polska musi mieć wiodący głos, jeśli chodzi o przyszłość Ukrainy". Skrytykował przy tym poprzedni rząd, którego reprezentanci - jak ocenił - "mieli gęby pełne frazesów o twardej polskiej polityce w Europie", a doprowadzili do tego, że "polscy kierowcy, polscy transportowcy, polscy rolnicy czuli się przez ostatnie miesiące zagrożeni niekontrolowanym i nieograniczonym napływem towarów, produktów, usług ze wschodu".
Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen już pod koniec lutego poinformowała, że przyszły komisarz ds. obronności i bezpieczeństwa będzie odpowiadać m.in. za przemysł obronny w UE, badania i rozwój, jak i bezpieczeństwo w szerszym sensie. W obecnym składzie KE nie ma komisarza, który odpowiada za te kwestie. Wojna na Ukrainie przyniosła nowe wyzwania dla UE, stąd pomysł, aby w przyszłej KE pojawiała się taka teka.
W marcu premier Tusk powiedział, że jeśli stanowisko nowego unijnego komisarza ds. obronności byłoby wyposażone w portfolio i instrumenty naprawdę wzmacniające Europę, byłoby interesującą propozycją dla obecnego szefa MSZ Radosława Sikorskiego. (PAP)
mir/ mrr/ lm/