Posłanka PiS: osłabianie teraz, przed szczytem, pozycji polskiej placówki przy NATO jest absurdalne
W czwartek rano sejmowa komisja spraw zagranicznych stosunkiem głosów 12 za do 10 przeciw pozytywnie zaopiniowała kandydaturę Jacka Najdera na ambasadora RP przy NATO. Ma objąć to stanowisko po raz drugi, był już stałym przedstawicielem RP przy NATO w latach 2011–2016. Ma on zastąpić na tym stanowisku Tomasza Szatkowskiego.
Na konferencji zwołanej po posiedzeniu sejmowej komisji spraw zagranicznych, Wojciechowska van Heukelom - która w tej komisji zasiada - powiedziała, że w kontekście bezpieczeństwa państwa posłowie PiS są "naprawdę zatroskani takim łamaniem procedur".
"I nie chodzi tu tylko o wątpliwości, co do samego pana ambasadora Najdera. Ale w sytuacji, w której naszym największym i sprawdzonym sojusznikiem jest NATO takie osłabianie pozycji placówki przy NATO poprzez odwołanie z niej ambasadora w tej chwili, przed szczytem i powoływanie nowej osoby jest absurdalne" - powiedział posłanka PiS. Tym bardziej - jak dodała - że "oczywiście należy domniemywać, że NATO jest doskonale zorientowane również we wcześniejszych działaniach proponowanego ambasadora Najdera".
Wojciechowska van Heukelom stwierdziła, że posłowie PiS "niestety nie byli w stanie powstrzymać" pozytywnego zaopiniowania kandydatury Najdera podczas czwartkowego posiedzenia komisji spraw zagranicznych, choć - jak dodała - "połowa z członków komisji się na to nie zgadzała".
"Dlatego, w kontekście tego co mówił wczoraj pan minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz, czyli konieczności umocnienia bezpieczeństwa państwa poprzez pewne porozumienie narodowe apelujemy jednak o przestrzeganie tych konstytucyjnych procedur współpracy władz i dobrych obyczajów, bo nie możemy przecież ryzykować bezpieczeństwem Polski" - powiedziała posłanka PiS nawiązując do środowego wystąpienia w Sejmie wicepremiera, szefa MON Władysława Kosiniaka-Kamysza, który przedstawił posłom informację w sprawie stanu bezpieczeństwa państwa.
Jeszcze gdy sejmowa komisja obradowała prezydencki minister Wojciech Kolarski oświadczył na porannym briefingu prasowym, że dzisiaj próba zmiany stałego przedstawiciela Polski przy NATO wbrew prezydentowi Andrzejowi Dudzie jest uderzeniem w polskie interesy i narażeniem na szwank polskiego bezpieczeństwa. Przypominając, że w lipcu jest szczyt NATO, a Polskę na tych spotkaniach reprezentuje prezydent, Kolarski stwierdził, że jeśli prezydent ma być tam skuteczny potrzebuje bliskiej współpracy z ambasadorem, z tego zaś wynika konieczność, by był to polski przedstawiciel, który "jest powoływany za zgodą prezydenta".
Zapytany z czego wynika konfrontacja rządu z prezydentem w sprawie ambasadora przy NATO - czy z braku konsultacji, czy z braku akceptacji dla kandydatury Najdera, Kolarski podkreślił, że ambasador Szatkowski, który jeszcze pełni funkcję stałego przedstawiciela przy NATO przygotowuje lipcowy szczyt Sojuszu i jest "w wirze pracy, w toku przygotowań" i że wymiana w takim momencie jest dla Polski niekorzystna oraz jest sygnałem, którego "nasi sojusznicy mogą nie zrozumieć".
Rzecznik MSZ Paweł Wroński powiedział PAP natomiast, że trudno o lepiej przygotowaną osobę na stanowisko ambasadora Polski przy NATO niż Jacek Najder, którego doświadczenie i wiedza sprawiają, że proces przygotowań do zbliżającego się szczytu NATO może być tylko usprawniony.
Wroński zaznaczył, że prezydent otrzymał wszystkie dokumenty w tej sprawie i informacje o kandydaturze Jacka Najdera, a "wszystkie procedury zostały przeprowadzone już dawno". Dodał, że prezydent "nie odpowiadał", a szef MSZ Radosław Sikorski "czekał na jakiekolwiek rozwiązanie, czy jakąkolwiek decyzję prezydenta". Rzecznik MSZ zaznaczył, że "jeśli prezydent na te działania nie reaguje, to te decyzje są podejmowane w stosunku do poszczególnych ambasadorów" i że resort dyplomacji "nie nagłaśnia szczególnie sprawy, ani nie robi z tego problemu politycznego", tylko robi to, co do niego zależy. (PAP)
mok/ par/