Włoszki lepsze w starciu z Polską. "Biało-czerwone" przegrywają w Brzegu
Reprezentacja Polski kobiet przegrała z Włochami 1:2 w meczu pierwszej kolejki turnieju eliminacyjnego do Mistrzostw Europy U-19, który jest rozgrywany w Brzegu i Nysie. Bramkę dla reprezentacji Polski strzeliła Inez Sikora.
120 sekund później Polki wyrównały za sprawą Inez Sikory, która wykorzystała idealnie posłaną piłkę w pole karne Włoszek i precyzyjnym strzałem głową doprowadziła do wyrównania.
Z remisu kibice cieszyli się zaledwie przez 5 minut. Niefrasobliwość biało-czerwonych we własnym polu karnym wykorzystała grająca na co dzień w Napoli Manuela Sciabica, która nie miała najmniejszych problemów, aby z siedmiu metrów pokonać naszą bramkarkę.
W 30. minucie spotkania Polki były blisko ponownego wyrównania w tym spotkaniu. Na mocny strzał sprzed pola karnego zdecydowała się Magda Piekarska, jednak jej uderzenie było minimalnie niecelne.
W 40. minucie mogło być 2:2, jednak w wiadomy tylko dla siebie sposób Paulina Guzik nie trafiła do bramki Włoszek strzelając z pięciu metrów nad poprzeczką. Chwilę później Polki przeprowadziły kapitalną akcję i zdecydowały się na strzał zza pola karnego, jednak jakimś cudem Emma Mustafic obroniła strzał lecący w okienko bramki Italii.
Polki dominowały, jednak bramki w pierwszej części gry już nie padły.
Na początku drugiej połowy Polki powinny zdobyć dwie bramki. Najpierw Zuzanna Grzywińska zamiast podawać do znajdującej się na czystej pozycji Aleksandry Boguckiej, zdecydowała się na strzał i nie trafiła w bramkę. Chwilę później Zuzanna Grzywińska w czystej sytuacji strzeliła nad bramką.
W 75. minucie Włoszki mogły podwyższyć prowadzenie. Na kąśliwe uderzenie zza pola karnego zdecydowała się Eleonora Ferraresi, jednak świetnie spisała się Julia Woźniak, która sparowała uderzenie na rzut rożny.
W 82. minucie spotkania Italia wywalczyła rzut karny po zagraniu ręką jednej z polskich zawodniczek. Do piłki ustawionej na 11. metrze podeszła Giada Pellegrino Cimo, ale w pojedynku 1 na 1 lepsza okazała się Julia Woźniak.
Do końca meczu bramki już nie padły.