- Ślady, które pozostały w ulach wskazują jednoznacznie na celowe działanie – uważa Antoni Ożóg, prezes Koła Pszczelarzy w Głuchołazach. – Policja pobrała próbki, zabezpieczyła ślady. To wszystko teraz pod względem chemicznym będzie badał rzeczoznawca. Próbki pobrali też lekarze weterynarii. W tych czynnościach uczestniczyła również komisja od burmistrza oraz inspekcja ochrony roślin. Bardzo wiele wskazuje na to, że nie jest to przypadek i jakiś błąd pszczelarza, tylko to jest ewidentne działanie osoby trzeciej, która przyczyniła się, że straciliśmy 20 rodzin pszczelich.

O zdarzeniu powiadomiono pszczelarzy mających swoje ule w promieniu trzech kilometrów. U żadnego z ich nie stwierdzono wytrucia pszczół. Jak nam powiedział Antoni Ożóg z takim celowym działaniem jeszcze w tym regionie się nie spotkano.