Twórca „Taksówkarza” zaprzecza słowom Roberta De Niro o kontynuacji tego filmu
Napisany przez Paula Schradera „Taksówkarz” opowiada historię weterana wojny w Wietnamie, Travisa Bickle’a, który zniesmaczony światem, i przy okazji cierpiąc na bezsenność, podejmuje się tytułowej profesji. Nadzieją na utrzymanie przez niego równowagi psychicznej jest znajomość z sympatyczną Betsy. Kiedy nic z tego nie wychodzi, Travis popada w obsesję.
„Taksówkarz” to bezsprzeczna legenda kina i dzieło wymieniane jednym tchem wśród tytułów najlepszych filmów w historii kina. Przed laty Paul Schrader miał próbować stworzyć jego kontynuację, o czym informował media wcielający się w rolę Travisa, Robert De Niro. Według Schradera, nic takiego nigdy nie miało miejsca.
„To nieprawda. To Robert chciał tej kontynuacji. Zwrócił się więc do Marty’ego i do mnie. Nie chcę powtarzać plotek, ale dużo podejmowanych przez niego decyzji ma finansowe motywacje. Jestem pewny, że ktoś mu powiedział: +Hej, jeśli zrobisz drugą część, to ktoś na pewno zapłaci+. Zwrócił się więc do Marty’ego, a Marty do mnie. Powiedziałem, że to, k…a, najgorszy pomysł, o jakim kiedykolwiek słyszałem. Zgodził się ze mną, ale chciał, żebyśmy wspólnie mu to przekazali. Spotkaliśmy się więc na kolacji w restauracji Roberta, a on zaczął mówić o tym filmie. Na co ja: +Wow, to, k…a, najgorszy pomysł, o jakim słyszałem. Twoja postać ginie na końcu filmu lub niedługo potem” – wspomina Schrader w rozmowie z portalem IndieWire.
Na tym rozmowa Schradera z De Niro się nie zakończyła. Scenarzysta wymyślił naprędce kilka absurdalnych pomysłów na kontynuację, jednak gwiazdor nie był do nich przekonany i tak oto zakończyła się krótka historia „Taksówkarza 2”.
W tym samym wywiadzie Schrader odniósł się również do filmu „The Movie Critic” Quentina Tarantino, który twórca „Pulp Fiction” miał kręcić, ale finalnie wycofał się z tego pomysłu. Schrader był żywo zainteresowany tym projektem, gdyż znaleźć się w nim miało wymyślone przez Tarantino, alternatywne zakończenie jego filmu „Kulisty piorun” z 1977 roku. „Żałuję, ale kto wie. Nie byłby to pierwszy raz, gdy Quentin zmienia zdanie, bądź ponownie wraca do jakiegoś pomysłu w innej formie. Nic nigdy nie ginie na zawsze. Może przemyśli to, co robił z tym filmem przez ostatnie lata i przekształci go w inny?” – ma nadzieję Schrader. (PAP Life)
kal/moc/